* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 3 maja 2016

Henryk Gołębiewski, Tomasz Solarewicz: Zygzakiem przez życie

Muza SA, Warszawa 2016.

Szczerość

Wzięty na spytki Henryk Gołębiewski stawia na konkrety. „Zygzakiem przez życie” to książka dla fanów aktora – zarówno tych, którzy pamiętają go z dziecięcych ról w dawnych produkcjach, jak i tych ceniących Gołębiewskiego odkrytego na nowo po latach. Bo znalazło się w tomie miejsce na krótkie omówienie różnych tematów, zawodowych i bardziej prywatnych. Konwencja wywiadu-rzeki została tu przepuszczona przez silną osobowość i barwne (choć nie zawsze przyjemne) życiowe doświadczenia. Henryk Gołębiewski chce o sobie opowiedzieć, nie szuka wymówek lub wykrętów, wie też, jakie tematy poruszy, a od których będzie się trzymać z daleka. I Tomasz Solarewicz musi to zaakceptować – gdy tylko chce poprowadzić rozmowę po swojemu, zostaje natychmiast sprowadzony do szeregu. Nie udaje się też Solarewiczowi zbytnio lansować siebie, choć czasem próbuje. Henryk Gołębiewski protestuje wówczas przeciwko prywatnym i nie własnym historiom. To jego opowieść. Prawo wstępu w kilku fragmentach zyskają tylko żona Marzenna i kilkuletnia córka Róża – postacie o równie silnych charakterach co bohater tomu.

Henryk Gołębiewski najchętniej i najciekawiej opowiada o rolach filmowych. A że „Podróż za jeden uśmiech” czy „Stawiam na Tolka Banana” należą do kanonów filmów młodzieżowych oglądanych przez kolejne pokolenia – aktor w jednym miejscu gromadzi odpowiedzi na typowe pytania początkujących dziennikarzy (jak to się zaczęło, jak trafił przed kamery, co sprawiało mu największe trudności). Przypomina przyjaźnie z planów, wyzwania i wyczyny kaskaderskie, porównuje dawną rzeczywistość do egzystencji dzisiejszych celebrytów. Na temat każdego z młodzieżowych i dziecięcych filmów prezentuje anegdoty i ciekawostki. Później przychodzi cza na inne zagadnienia – kodeks git-ludzi, wojsko, rozmaite prace zarobkowe, pierwszą wielką miłość czy raka – po tych prywatnych wypełniaczach dwudziestoletniej przerwy w graniu Gołębiewski wraca do opowieści o filmach. Ale nie może tu pomijać swojej codzienności. Opowiada o sobie szczerze i z dystansem – a wychodzi mu to dużo lepiej niż bliskim, którzy – jak często w podobnych wypadkach bywa – usiłują klecić ogólnikowe laurki. Historia Gołębiewskiego jest szorstka, ale i ciekawa, niejednorodna i tajemnicza. Dopiero po takiej lekturze rodzą się kolejne pytania – dotyczące bardziej ocen niż faktów.

Solarewicz jako dziennikarz w ogóle się tu nie sprawdza, funkcjonuje jako przyjaciel – dobrze, że Gołębiewski sam potrafi pilnować rytmu rozmowy i dygresje ostro przerywa. Zdaje sobie też aktor sprawę z tego, że porozumienie poza słowami, oczywiste dla rozmówców, wcale nie musi cieszyć odbiorców – dlatego też włącza czytelników do swoich życiowych decyzji, sam nie zajmuje się ich komentowaniem, ale bardzo szczerze nakreśla konsekwencje. Zresztą Henryk Gołębiewski filozofowania unika: szkoda na to miejsca. Pasuje to do wypracowanego wizerunku, sprawdza się w lekturze, bo odbiorcy dostaną w jednej warstwie obraz, który znają z ekranów i który chcieliby potwierdzić, a w drugiej – nietypowe uzupełnienie o wartości rodzinne czy życiowe postawy. Henryk Gołębiewski sentymentów unika, przynajmniej jeśli chodzi o filmy. „Zygzakiem przez życie” to publikacja biograficzna odzwierciedlająca filmowe kreacje tego aktora – dowcipna i niezwykła. Chociaż rynek wydawniczy zalewany jest od kilku lat przez wywiady-rzeki, ta książka ma swoją moc. Nie służy autoprezentacji, jest raczej prezentem dla fanów, dopełnieniem tego, co kinomani i tak wiedzą – o sprawy, których nawet by się nie domyślali. Henryk Gołębiewski w gawędziarza się nie zamienia, za to kiedy mówi – to ma coś ciekawego do zakomunikowania.


10. urodziny taniaksiazka.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz