* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 8 lipca 2020

Michel Piquemal: Jestem leworęczny... i co mi zrobisz?

Nasza Księgarnia, Warszawa 2020.

Od lewej do prawej

Dzisiaj leworęczność nie jest już takim problemem, jak jeszcze parę dekad temu. Dzisiaj dziecko leworęczne może spokojnie ćwiczyć pisanie dominującą ręką, a nie będzie na siłę przez dorosłych – rodziców czy nauczycieli – przestawiane na „właściwe” zachowanie. Dzisiaj leworęczność to szansa na wyróżnienie się z tłumu, ale też rzecz najzupełniej normalna. Gdyby jednak ktoś miał problem ze zrozumieniem tego faktu – albo samego fenomenu leworęczności – może już w pierwszych lekturach znaleźć wsparcie. Tom „Jestem leworęczny... i co mi zrobisz?” to zestaw wyjaśnień i podpowiedzi dla dziecka (a czasami też dla jego rodziców), które mimo starań niespecjalnie potrafi pisać prawą ręką.

Co ciekawe, Michel Piquemal trochę demonizuje, zarówno sam fakt „przeorientowywania” dzieci leworęcznych na praworęczność, jak i nieodnajdowanie się w świecie przystosowanym dla praworęcznych: w końcu przedmioty specjalnie dla leworęcznych to raczej chwyt marketingowy niż rzeczywiste wytwory pierwszej potrzeby, a „przeorientowywanie” nie czyni wielkiej krzywdy: raczej uczy malucha szybszego odrabiania zadań (żeby zdążyć wypisać ćwiczenia „niewłaściwą” ręką zanim przyjdzie ktoś, kto to zobaczy) i sprawia, że w przyszłości będzie mógł pisać obiema rękami i we wszystkich kierunkach (ciekawa supermoc). Skoro leworęczni nie są już w żaden sposób piętnowani czy wykluczani ze społeczeństwa, problem powinien samoistnie wygasnąć. Autor zyskuje jednak pretekst do opowiadania o różnych aspektach związanych z lewo- i praworęcznością. Między innymi przedstawia odbiorcom kwestię dominującej półkuli mózgowej – ale i wybieranego przez nich kierunku wertowania książki czy gazety (rzekomo leworęczni mają częściej czytać kartki „od końca”). Podpowiada, jak sprawdzić, czy jest się leworęcznym, praworęcznym czy przeorientowanym (o oburęczności ani słowa). Najważniejsze przesłanie, jakie płynie z jego książki, daje się zamknąć w stwierdzeniu, że każdy może robić to, co mu się podoba. Nie ma przecież miejsca na dyskusję o tym, czy komuś wygodniej pisze się jedną czy drugą ręką – to kwestia indywidualna i bez znaczenia jest opinia innych.

Może Piquemal zadziałać w drugą stronę: rozbudzić ciekawość dzieci. Ta publikacja będzie lekturą niezbędną dla leworęcznych – co oczywiste. Ale przyda się również dzieciom, które nigdy nie pomyślały, że mogłyby lewą ręką rysować, jeść lub pisać – pokaże im egzotyczną rzeczywistość (na wyciągnięcie ręki). Być może ktoś po lekturze zechce usprawniać umiejętności motoryczne, ćwiczyć „mniej używaną” rękę dla samej zabawy i żeby zobaczyć, czy byłoby możliwe wykonywanie nią codziennych czynności. Pojawi się zatem refleksja, na którą zwyczajnie nie ma miejsca. Z kolei zmiana utartych przyzwyczajeń to prosta droga do torowania nowych połączeń w mózgu – i ćwiczenie zalecane przez specjalistów od kreatywności. Prosty zestaw ciekawostek na temat leworęczności stanie się zatem bramą do innego świata, do odkrywania tego, co nietypowe, niezwykłe lub zaskakujące. Nie tylko dzieci mogą skorzystać na tej lekturze, warto o tym pamiętać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz