* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 16 czerwca 2020

Izabela Morska: Znikanie. Proza jak zastrzyk w serce

Znak, Kraków 2019.

Śledztwo szpitalne

To jest proza przejmująca, a Izabela Morska – kiedyś znana jako Izabela Filipiak – proponuje połączenie literatury chorobowej, reportażu uczestniczącego i… traktatu filozoficznego. Co więcej, znajdują się tu również elementy zwracające uwagę na problemy homoseksualistów w nietolerancyjnym społeczeństwie. Jest tajemnicza przypadłość, dramatyczna walka o zdrowie i godność, jest krytyka służby zdrowia. Jest niemal pełna analiza przeżyć i przemyśleń kogoś pozostawionego samemu sobie w obliczu cierpienia i strachu. Historia przenosi odbiorców o prawie dekadę wstecz i opiera się na precyzyjnie prowadzonych zapiskach autorki. Wszystko zaczyna się od bólu dłoni: Izabela Morska rejestruje swoje odczucia i podejmowane w związku z nimi działania. Chce dowiedzieć się, co jest przyczyną bólu, a co za tym idzie – jaki przyjąć sposób leczenia. Problemy się mnożą: liczy się przecież czas, stan autorki ciągle się pogarsza, a na wizytę u lekarza trzeba długo czekać. Izabela Morska wykonuje też – na własną rękę i oczywiście prywatnie – kolejne badania, żeby wykluczyć lub potwierdzić możliwe choroby. Wyprzedaje domowe skarby – choćby pierścionki, które jej matka chciała ocalić – ale także biblioteczkę. Przeprowadza się do domku w ogrodzie znajomych, żeby oszczędzać (chociaż jeszcze nie wie, jak poradzi sobie w zimie z ogrzewaniem). Nie może pracować, więc im dłużej utrzymuje się ten stan nieznanej choroby – w tym gorszej sytuacji się znajduje. W pewnym momencie funkcjonuje już tylko przez godzinę dziennie i dalej nie wiadomo, co jej jest.

Izabela Morska pisze o swoim szczęśliwym związku z Leą May – ale tuż przed chorobą ukochana wyjeżdża i jest wielką nieobecną. Bohaterka tomu od czasu do czasu może liczyć na pomoc znajomych, podwiezienie do lekarza czy rozmowę. Przeważnie jednak działa sama, nawet jeśli źle się czuje. Musi znaleźć w sobie siły na wyprawy do lekarzy i do szpitali, na absurdalne czasem rozmowy z lekarzami (skoro badania nic nie wykazują, to może problem leży w psychice?). Wreszcie – sama szkoli się z medycyny, szuka informacji na własną rękę. Aż w końcu trafia na właściwy trop. Ona – a nie lekarze. Nie jest to wiadomość podtrzymująca na duchu.

Na początku autorka zajmuje się objawami tajemniczej choroby i konsekwencjami jej w zwykłym życiu. Skupiona na sobie dość rzadko przechodzi do pobocznych kwestii. Kiedy zdrowieje, stopniowo rozstaje się z chęcią komentowania własnego stanu zdrowia, a szkoda, przydałby się silniejszy zastrzyk optymizmu, skoro się udało. Wtedy szuka między innymi miejsca pacjenta w rodzimej służbie zdrowia, sprawdza też, jak zewnętrzne informacje o homofobii mogły wpływać na organizm chorej – tu też rozwija wątki o nietolerancji, odchodząc od sedna literatury chorobowej. Jest w tomie Izabela Morska bardzo drobiazgowa. Opowiada o postawach lekarzy i o zachowaniach innych pacjentek na salach szpitalnych – to przerabia na bardziej uogólniane opisy na temat postaw chorych. Wymienia rozczarowania i pułapki, komentuje zwłaszcza te momenty, w których czuła się bezsilna wobec systemu. Przy okazji rzuca poważne oskarżenia: znajomi, którzy regularnie (albo wręcz przesadnie często) się badali, w decydujących momentach – przy pierwszych symptomach choroby nowotworowej – byli odsyłani do domu z zaleceniem odpoczynku. Po paru miesiącach dowiadywali się, że trafili właśnie do lekarza zbyt późno. Kto zostanie potraktowany jak mięso armatnie, a kto wygra życie? W tym kraju to chory musi zatroszczyć się o siebie. Izabela Morska dodaje sił w trudnej walce – jej proza jest nie tylko atrakcyjna i poruszająca, ale też krzepi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz