* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 6 maja 2020

Morris, Yann, Jean Leturgie: Lucky Luke. Klondike

Egmont, Warszawa 2020.

Poszukiwacze

Lucky Luke jest wszędzie tam, gdzie ktoś potrzebuje pomocy. Tym razem w daleką podróż do Jukonu zabiera go Waldo, angielski dżentelmen. Gorączka złota nad rzeką Klondike dopadła najprawdopodobniej Jaspera, kamerdynera Walda. Trzeba go ratować – jeżeli jeszcze da się go odnaleźć. Lucky Luke na Jollym Jumperze – oraz Waldo – jadą przez przełęcz prowadzącą do Jukonu i mijają przy tym wielką kolejkę poszukiwaczy złota – to motyw zaczerpnięty z historycznego zdjęcia, które zostanie odbiorcom zaprezentowane na końcu książki. Na miejscu okazuje się, że poszukiwanie złota to jeden ze sposobów na wzbogacenie się. Ale lokalni przestępcy znaleźli znacznie lepszą metodę. Wystarczy podsłuchać, kto nadaje telegrafem wiadomość o sukcesie, a następnie zaczaić się na niego i ograbić z grudek złota. Telegraf i tak nie dotrze do adresata, bo druty w odpowiednio oddalonym miejscu są przecięte. Klondike ma zresztą dość ograniczony zestaw rozrywek – niektórzy chcą zdobyć na rok piękną Mattie, królową saloonu, inni wolą rozróby i ostateczne rozprawianie się z nieszczęśnikami, którzy akurat z jakiegoś powodu podpadli.

Waldo w Klondike usiłuje zaprowadzać porządki angielskiego dżentelmena i dziwi się, że inni niekoniecznie podzielają jego zainteresowania. Lucky Luke z kolei lokalne czarne charaktery neutralizuje przez polecenie im, by kręcili młynka rewolwerami albo strzelbami (po takim zadaniu, gorliwie wykonanym, puchną palce). Samotny kowboj popisuje się celnymi strzałami (twierdzi, że nawet jego cień strzela szybciej niż wszyscy przestępcy razem wzięci i ma w tym rację, sądząc po błyskawicznych reakcjach wyzwalanych niejako mimochodem podczas relaksu). Jolly Jumper za to wykazuje się ponadprzeciętną inteligencją – to wierzchowiec, który może w razie czego zadbać o ekwipunek dla uczestników wyprawy. Zresztą do jego mądrości fani cyklu zdążyli się przyzwyczaić.

Tym razem nietypowe dla bardzo typowych przygód Lucky Luke’a jest zimno. Bohaterowie trafiają do miejsca, które wręcz słynie z niskich temperatur (co sprawia pewne komplikacje, na przykład gdy grabarz zamarznie podczas pracy, a lina przeznaczona dla przyszłych wisielców sztywnieje na mrozie). Poza tym jednak to klasyka przygód Lucky Luke’a. Stawanie w obronie słabszych, przechytrzanie przestępców, popisowe strzelanki, świat pozytywnych bohaterów w zestawieniu z komicznymi oprychami. Nie zabraknie w tych przygodach humoru, z którego cykl przecież słynie. Tu dzieje się wiele, a prawie każdy wątek prowadzi do dowcipnego podsumowania. Sprawia to, że nie tylko dzieci będą czerpać przyjemność z lektury – nawet dorośli fani cyklu z przyjemnością powrócą do tych opowieści. „Klondike” to komiks klasyczny w formie i treści – a oznacza to również charakterystyczne i sprawdzone rozwiązania. Spokój i mądrość samotnego kowboja – kreowanego na ideał – to wystarczający powód sięgania po komiks.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz