* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 31 maja 2020

Jon i Tucker Nichols: Szczęka Alfreda

Dwie Siostry, Warszawa 2016.

Przedmioty

Książka inna niż wszystkie, komiczny picture book wspomagający rozwój wyobraźni – to właśnie „Szczęka Alfreda”, pierwsza wspólna publikacja Jona i Tuckera Nicholsów dla dzieci. Ale tak naprawdę nie tylko dla nich. To doskonała propozycja dla wszystkich, którzy kiedykolwiek cierpieli z powodu braku pomysłów i inspiracji. Fabuła jest mało skomplikowana: oto Alfred, który nie potrafi znaleźć swojej sztucznej szczęki, wiesza nawet ogłoszenie na poczcie – ale to nie przynosi efektów. Siostra Mira radzi mężczyźnie, żeby uporządkował swoje rzeczy i posegregował je. Alfred przystępuje do pracy, a ma naprawdę nietuzinkowe pomysły na działania.

„Szczęka Alfreda” już od obwoluty zaskakuje – ogromny plakat odpowiednio poskładany, tak, żeby udawał okładkę, z jednej strony zagracony został rozmaitymi przedmiotami z otoczenia Alfreda. Z drugiej strony przynosi pewną zagadkę. To nie koniec niespodzianek, bo znajdą się tu jeszcze kartki zagięte tak, by po rozłożeniu mnogość dostępnych przedmiotów robiła większe wrażenie. W końcu kluczowy w „Szczęce Alfreda” jest chaos. Sama idea posprzątania otoczenia może byłaby i słuszna (i ucieszyłaby dorosłych – ze względu na pedagogiczny charakter), ale zachowanie bohatera nie kojarzy się z typowymi porządkami. Owszem, osobno segreguje on różne nakrycia głowy, osobno prawdziwe kaczki, ale już wkładanie do jednego pudła wszystkiego, co jest żółte, albo wszystkiego na literę S kłóci się z powszechnymi i pozabajkowymi wyobrażeniami porządków. Na tym polega zestaw dowcipów z tomiku – i nie tylko na tym.

Jon i Tucker Nichols mogą zaproponować odbiorcom prawdziwy rysunkowy bałagan, żeby uświadomić im, jak poważny problem ma Alfred. Tutaj pojawi się całe mnóstwo przedmiotów, wciąż nowych. Każdy – z podpisem (w przypadku jedzenia nawet rymowanym). Ale autorzy starają się w tych zbiorach dość często umieszczać elementy zaskakujące, dziwne, nietypowe albo po prostu zabawne. Najpierw autorzy chcą śmieszyć kryteriami, później – poszczególnymi składnikami zbiorów. Nie chodzi tu o proste oglądanie słoni, a o odkrywanie twórczych rozwiązań (tam, gdzie znajdują się przedmioty zepsute i połamane – połamane są również ich podpisy, gdzie indziej – bohater wrzuca rzeczy, co do których przeznaczenia nie ma żadnego pomysłu).

Zabawa polegająca na śledzeniu, sprawdzaniu i wyszukiwaniu nie kończy się przecież na zamknięciu historii: ostatnia wyklejka to zestaw zadań. Na kolorowych karteczkach wymienione są przedmioty do wskazania w książce albo pytania od bohatera – dotyczące różnych rzeczy z przebogatej kolekcji Alfreda. To znakomity powód, żeby powrócić do opowieści. jest ta publikacja wielką i dowcipną zabawą, angażuje na długo. Styl kreski przypomina ilustracje Butenki, pasuje zatem do śmiechu. Jest tu kolorowo i komiksowo jednocześnie.

Rozwijanie wyobraźni wiąże się właśnie z nagromadzeniem przypadkowych a ciekawych przedmiotów. Tutaj proces robienia porządków nie wiąże się z nudą – to okazja do przejrzenia bogatej kolekcji dziwactw oraz zabawnych opisów (bo zdarzają się peryfrazy w stylu „silnik do kanadyjki” na określenie wiosła). Dorośli, gdy mają na myśli układanie przedmiotów, z pewnością nie zachowują się tak jak Alfred – za to docenią nietuzinkowe poczucie humoru. Jon i Tucker Nichols postawili na absurd pod pozorami zapisywania codzienności – a wyszło im to rewelacyjnie. Chociaż na rynku trwa moda na wyszukiwanki, takich próżno by szukać. „Szczęka Alfreda” to eksplozja pomysłów i propozycja nie tylko dla najmłodszych. Takie książki nie powinny przechodzić bez echa na rynku, w pełni zasługują na rozreklamowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz