* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 15 marca 2023

Wiktor Krajewski: Kalibabka. Historia największego uwodziciela PRL

Znak, Kraków 2023.

Dawca marzeń

Jerzy Kalibabka dzisiaj to powód do wstydu: niewiele osób chce rozmawiać z dziennikarzem piszącym książkę, Wiktor Krajewski orientuje się, że mało kogo przekona do zwierzeń. Więcej: włodarze miast proszą, żeby nie wymieniać konkretnych nazw w publikacji. Kalibabka nie kojarzy się dobrze. Jednak w PRL-u przynosił pożywkę dla wyobraźni. Był człowiekiem, który wprawdzie funkcjonował poza prawem, ale... zapewniał kobietom, przynajmniej w starannie pielęgnowanej legendzie, to, czego potrzebowały. Kalibabka słynął ze sztuki uwodzenia i jako peerelowski casanowa zdobywał kolejne młode panie. Chociaż Wiktor Krajewski tego nie podkreśla, Kalibabka musiał być dobrym psychologiem, bezbłędnie czytał emocje i potrzeby swoich ofiar: wiedział, jak podejść do płci pięknej. Wobec jednych stanowczy, wobec innych czuły i opiekuńczy - zastawiał pułapki, w które wpadały kolejne panie. Nawet wtedy, gdy przed Kalibabką ostrzegały już media i policja - spragnione płomiennego romansu i rozrywki dziewczyny starały się dotrzeć do swojego idola i przekonać go do kolejnego podboju. Jerzy Kalibabka jednak nie kończył na uwodzeniu: sercowe zdobycze pojawiały się w jego życiu nie tyle dla podkreślenia umiejętności flirtowania, a dla finansowych zdobyczy. Okradane z kosztownych przedmiotów kobiety rzadko kiedy wnosiły skargi i zgłaszały sprawę na policję. Większość już po fakcie wstydziła się przyznawać do łatwowierności. Tymczasem Kalibabka polował dalej, a czasem towarzyszyły mu specjalne naganiaczki.

Wiktor Krajewski poszukuje rozmówczyń i stara się zrozumieć fenomen Kalibabki - który stał się nawet bohaterem serialu. Jego przestępstwa początkowo były bagatelizowane: w końcu złamane serca łatwo się goją, a kilka pierścionków czy futer można przeboleć. Z czasem jednak Kalibabka stawał się coraz większym okrutnikiem, zmuszał kobiety do stosunków seksualnych albo brał je siłą, nakazywał im pozowanie nago do zdjęć - po to, żeby później móc swoje ofiary szantażować. Autor podkreśla, że nie chciał przedstawiać własnej oceny działalności Kalibabki, uznaje, że fakty przemówią same za siebie - oodaje też głos tym, którzy Kalibabkę znali bliżej, żeby ujęli temat z innej perspektywy. W dużym przyspieszeniu opowiada Krajewski tę historię, zupełnie jakby spodziewał się większej współpracy ze strony miejscowych. W reportażu nie ma też miejsca na zastanawianie się, co kierowało młodymi kobietami, które mimo przestróg postanawiały zrezygnować ze swojego życia i ruszyć w Polskę z dopiero co poznanym mężczyzną. Jerzy Kalibabka potrafi wykorzystywać swój urok: umiejętnie operuje wymyślanymi historiami i oczarowuje panie - z czasem zaczyna działać mit Kalibabki, zupełnie jakby na przekór zaplanowanym działaniom przestrzegającym przed oszustem i złodziejem. Wszystko to pokazuje mechanizmy społeczne - których autor nie chce tłumaczyć.

Prosta to książka, dość szybka w narracji, liczy się w niej portret, a nie analizowanie sytuacji - Kalibabka jest tu przedstawiany szerokiemu gronu odbiorców, w zasadzie przypominany, chociaż kiedyś trafiał do masowej wyobraźni. Trochę jest to publikacja zbudowana na sentymencie do PRL-u, trochę - ciekawostka, przekona też do siebie poszukiwaczy kryminalnych ciekawostek. To przyspieszony reportaż, bez szczegółów biograficznych i bez chęci znalezienia wszystkich detali z działalności uwodziciela. Książka-przestroga, chociaż pokazująca również sposób ubarwienia codzienności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz