* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 17 października 2019

Shaughnessy Bishop-Stall: Kac. Opowieść o poszukiwaniu ratunku

Bukowy Las, Wrocław 2019.

Bez trzeźwości

Całkiem zabawna jest ta książka, chociaż im dalej (a publikacja jest rozłożysta), tym bardziej męczy brak konkretów i planu na szkielet konstrukcyjny. Shaughnessy Bishop-Stall postanawia bowiem znaleźć lekarstwo na kaca (a żeby wiedzieć, co poleca odbiorcom, musi przetestować je na sobie). „Kac. Opowieść o poszukiwaniu ratunku” to zatem reportaż, który w zamierzeniu miał wiązać się z podróżami po całym świecie (ale Rosję, Azję i parę innych miejsc autor musiał sobie odpuścić, może na szczęście, bo narracja trwałaby bez celu jeszcze dłużej). Bishop-Stall prowadzi życie imprezowicza: zachodzi do barów i pubów (czasami słynnych), upija się, żeby następnego ranka trafić albo do cudotwórców (samozwańczych) w dziedzinie zwalczania kaca, albo – wykorzystać kolejny medykament polecony przez barmana lub przez kolegę. Czasami prowadzi „badania”: to znaczy wręcza podczas suto zakrapianych imprez uczestnikom tabletki, w tym placebo, prosi o odnotowanie wrażeń i skuteczności lekarstwa – i zbiera ich opinie. Częściej jednak samodzielnie stawia czoła wyzwaniom i szuka sposobu na to, by dzień po nadużyciu alkoholu nie był dniem straconym.

Na początku taki pomysł całkiem nieźle się sprawdza – zresztą autor długo dba o to, żeby czytelnicy go nie odrzucili. Dlatego też wspina się na wyżyny literackich możliwości przy opisywaniu kolejnych odkryć związanych z kacem, kiedy musi przedstawić swój nie najciekawszy stan, wymyśla oryginalne lub zabawne metafory, odwołuje się do oczekiwanych i nieoczekiwanych reakcji organizmu, sięga po przesadę, żeby wyeksponować to, z czym próbuje walczyć. Autoportrety na kacu stanowią tu czynnik komiczny, pojawiają się po to, żeby zaintrygować odbiorców i żeby ich rozbawić bez względu na to, czy potrzebują leku na kaca, czy też nie nadużywają alkoholu i problem jest im obcy. Shaughnessy Bishop-Stall nie poprzestaje jednak na tym – rozłożyste opisy stanu „dnia następnego” potrzebne mu są do wprowadzania testowanych właśnie specyfików na kaca. Z reguły wiążą się one z wielkim rozczarowaniem, chociaż autor bardzo wierzy, że w końcu znajdzie coś, co umożliwi mu przyjmowanie trunków bez konsekwencji. Z czasem próbuje umilić sobie zadanie przez sięganie po wyzwania i po przemierzanie legendarnych pijackich szlaków, samo wyjście do pubu i upicie się nie ma już tak wielkiej siły wyrazu, więc potrzebuje Bishop-Stall zupełnie nowych wrażeń. Jednak nawet ekstremalnie ciekawe scenki w końcu się znudzą.

Autor poza własnymi kacami i testowaniem medykamentów oferuje odbiorcom reportaż prześmiewczy i pełen nieoczekiwanych rozwiązań w ramach życiowych wyborów. W „Kacu” upijanie się to przygoda dla dobra nauki, zestaw prześmiewczych opisów i odkryć. Bishop-Stall poza rozmowami z lekarzami i specjalistami od kaca (wszystko jedno, czy to medycy, farmaceuci czy barmani) sięga też do literatury i wyłuskuje z niej co bardziej odkrywcze i absurdalne sposoby łagodzenia skutków nadużycia alkoholu. I dzięki takim ciekawostkom „Kac” wybrzmiewa zajmująco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz