* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 19 października 2019

Marcin Baran: Awantura w śmietniku

Egmont, Warszawa 2019.

Segregowanie śmieci

Marcin Baran na pierwszym poziomie serii Czytam sobie otrzymuje etykietkę „eko”, co oznacza, że będzie przy okazji lekcji czytania uczył dzieci również ekologii i dbania o przyrodę. Temat to ważny i warto już najmłodszych przygotowywać do segregowania śmieci – jednak „Awantura w śmietniku” to książeczka, która trochę się dyskwalifikuje przez dobór słownictwa. Znów – nie po raz pierwszy, chociaż wcześniej u innych autorów, pojawia się kwestia nieużywanych lub dziwacznie stosowanych synonimów wprowadzanych do lektury tylko dlatego, że spełniają wymogi dotyczące obecności wyłącznie głosek podstawowych. Owszem, nie należy dzieci na starcie zniechęcać problemami z czytaniem dwuznaków – ale jeżeli wprowadza się słowa nieistniejące w otoczeniu malucha, kłopot stanie się znacznie większy niż połączenie dwóch literek. Baran upodobał sobie „kwaterowanie”: w kuble kwaterują razem rozmaite odpadki. Niby nic, dorosły zrozumie, a dziecko będzie miało potężne problemy z wyłapaniem intencji autora. Co więcej – nawet jeśli poszerzy przez takie doświadczenie swoje słownictwo (a przecież pierwszy poziom serii zakłada czytanie ze zrozumieniem bez pomocy dorosłych czy słowniczka), to i tak nie zrozumie, dlaczego wyraz nieużywany zwykle trafił do historyjki. Naprawdę warto by przemyśleć priorytety w cyklu i dopuszczać pewne wyjątki – to dużo lepsze rozwiązanie niż wprowadzanie wyrazów dla dzieci nienaturalnych (i dla opowieści także, bo niejednemu dorosłemu takie rozwiązanie zgrzytnie, i słusznie, zwłaszcza że nieszczęsny kwaterunek pojawia się jeszcze później w relacji, chociaż narracja sprowadza się do dwóch linijek na stronę). Dalej: Marcin Baran chce opowiedzieć historyjkę o mieszkańcach pewnego kubła na małym globie. Tylko że nie ma kompletnie pomysłu na to, jak wprowadzać owych mieszkańców do opowieści i posługuje się szablonem – ktoś był taki, ktoś był taki – szybko się to znudzi, nie mówiąc o tym, że nie brzmi najlepiej. Jeśli kwaterowanie było zbyt daleko idącym urozmaiceniem słownictwa dzieci, to przedstawianie postaci-śmieci sprowadza całość z powrotem na poziom sprzed przedszkola: nawet czytanki dla najmłodszych mają więcej pomysłów w doborze czasowników. Różne kolory kubłów na śmieci to rozwiązanie na niesnaski odpadków – ale dzieci niekoniecznie wczują się w opowieść, bo Marcin Baran pisze tak, by zrealizować odgórne założenia, a nie żeby dostarczyć historyjkę, choćby i skrótową. Przy pisaniu dla dzieci trzeba być bardzo czujnym i uważać na to, co się przekazuje – nie tylko puenty mają być czynnikiem, który zapadnie dzieciom w pamięć, również droga do nich powinna stanowić przygodę – tutaj tak nie jest. „Awantura w śmietniku”, mimo dobrego tytułu, rozczarowuje na płaszczyźnie przygotowania leksemowego i narracyjnego. Justyna Frąckiewicz zajmuje się stroną graficzną i szczególnie lubi bliskie kadrowanie: przedstawia bohaterów opowieści z zabawnymi minami, skupia się na detalach i stosuje nasycone kolory. Tym przyciągnie uwagę dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz