* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 12 października 2019

Dzień, w którym Heniś poznał...

Egmont, Warszawa 2019.

Kolorowanka bez kolorów

To drobna książeczka, bardziej nawet zeszyt niż tradycyjna publikacja, kierowana do najmłodszych dzieci – ale dostarczająca im bardzo dużo zabawy. „Dzień, w którym Heniś poznał...” ma kilka wymiarów. Przede wszystkim to tomik w serii Wodne kolorowanie, czyli wystarczy dać dziecku pędzelek i trochę wody, żeby odkrywało, w jakich barwach przedstawione zostały przygody Henisia. Wszystko za sprawą nadrukowanych kropek: w kontakcie z wodą stworzą barwne plamy. Maluch musi tylko rozprowadzić równomiernie wodę - „farbkę” - po kształcie. To rodzaj „magii”, która zwłaszcza młodszym dzieciom przypadnie do gustu bardzo szybko. Rodzicom z kolei spodoba się fakt, że nie trzeba przygotowywać całego stanowiska do kolorowania – rzeczywiście ogranicza się liczbę potrzebnych przedmiotów, więc książeczka może równie dobrze sprawdzić się w podróży. Co prawda maluch nie może samodzielnie zdecydować, jaki kolor będzie odpowiedni dla kolejnych kształtów – ale zaskoczenie, że z czarno-białego rysunku i wody może powstać coś barwnego, będzie spore. Każdy obrazek można później wyciąć i potraktować jak małe dziełko – tomik jest zadrukowany jednostronnie, żeby przy malowaniu po jednej kartce nie niszczył się obrazek z drugiej strony.

Heniś to bohater niezdecydowany, to znaczy: nie został obdarzony żadnym konkretnym zawodem. I tu ujawnia się druga wartość książeczki. Dzieci będą podążać za tą postacią i sprawdzać, jakie zajęcia mogą sobie wybrać w przyszłości. Heniś najpierw jest listonoszem, później udaje się do zoo i sprawdza, jakie zwierzęta tam mieszkają, zamienia się w magika czy w pirata, podróżuje balonem, gra na różnych instrumentach czy nurkuje, za każdym razem zmienia się jego otoczenie i rodzaj wyzwań, z jakimi mały bohater się mierzy. Heniś jest typowym kreskówkowym dzieciakiem, ma wielką głowę i wielkie oczy, a zamiast dłoni ma po trzy kreski imitujące palce – stosunkowo łatwy do przerysowania (gdyby rodzice chcieli przedstawiać kolejne jego przygody), ale też i do pokolorowania – w końcu książka przeznaczona jest dla małych dzieci, które nie poradziłyby sobie z detalami. Na wszystkich obrazkach bohater jest bardzo radosny: roześmiany, zachęca dzieci do testowania rozrywek, które ma do zaoferowania świat. Heniś nigdy się nie nudzi, więc i maluchy nie będą się z nim nudziły. Każdą stronę z przygodami można potraktować jak okazję do opowiadania, co dzieje się na obrazku albo co mogło zdarzyć się poza kadrem – tak, żeby uruchamiać wyobraźnię najmłodszych i od początku pokazywać im sztukę narracji.

Do tego na każdej stronie znajduje się słowny komentarz, kilka wersów emocjonującej opowieści – to miejsce na podpis, tyle tylko, że fabularyzowany – na skrótową relację o tym, co akurat robił Heniś. Dorośli mogą przeczytać ją dzieciom (lub zachęcać do poznawania liter i samodzielnego czytania), aby ostatecznie wyjaśnić, co znajduje się na obrazku. „Dzień, w którym Heniś poznał...” to sposób na dostarczenie kilkulatkom zabawy w najprostszy możliwy sposób – kolorowanka, która przyciąga uwagę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz