* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 4 listopada 2018

Emilia Smechowski: My, superimigranci. Reportaż

Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.

Sen o dobrobycie

Kilkuletnia dziewczynka myśli, że jedzie z rodzicami na wakacje. Nie rozumie tylko grobowej atmosfery i unoszącego się w powietrzu smutku. Nie zdążyła się pożegnać ze swoim najlepszym przyjacielem, nie wiadomo kiedy – i czy w ogóle - zobaczy jeszcze dziadków. Wyrusza do lepszego życia, jej rodzice podjęli decyzję o ucieczce z Polski i zamieszkaniu w Niemczech. Jest 1988 rok. Emilia Śmiechowska staje się Emilią Smechowski, a dzisiaj opowiada o emigracji zarobkowej z czasów, gdy to pojęcie jeszcze w ogóle nie istniało, a wyjazd za granicę był mocno utrudniony. Na przykładzie własnej - dalekiej od ideału - rodziny pokazuje, z jakimi wyrzeczeniami i problemami wiązała się realizacja marzenia o lepszym życiu. Tutaj nikt nie przejmuje się potrzebami dzieci – te mają się dostosować. Pilnie uczyć języka niemieckiego (rozmawianie po polsku w miejscach publicznych równa się społecznemu ostracyzmowi), ze szkoły przynosić tylko najlepsze oceny, starannie wybierać sobie towarzystwo. Dorośli muszą zdobyć pracę, która zapewni im prestiż i niekwestionowany szacunek innych. Ale najważniejsze jest wtopienie się w tło: ważne, żeby nikt w Niemczech nie wiedział, że ma do czynienia z Polakami, to zburzyłoby całą z trudem budowaną stabilizację. Chociaż rodzina autorki spełnia sen o dobrobycie, poszczególnym postaciom daleko do szczęścia. W końcu członkowie tej rodziny odchodzą od siebie, pozostają sami z rozterkami i wyzwaniami, za to bez ojczyzny. A Emilia Smechowski bez wielkich słów przedstawia normalność. Nie upiększa, znacznie częściej rzuca oskarżenia. Zdaje relację ze swoich męczarni, potyka się na drodze do ideału i daje upust goryczy. Nie pomija żadnego elementu życia na emigracji – od swoich pierwszych wspomnień - nawet jeśli pobrzmiewają dzisiaj niepoprawnie. Odnotowuje i prezenty gwiazdkowe świadczące o zamożności, i kary cielesne. Opisze brak wsparcia ze strony rodziców, kiedy opowiada im o swoim największym marzeniu - i rezygnację z kontaktów z innymi Polakami. Nie ma porównania z tym, co działo się w Polsce, ale część zachowań i reakcji zakodowanych u dorosłych będzie znana całemu pokoleniu. W efekcie “My, superimigranci” zamienia się w jednostkowe wyznanie o uniwersalnych spostrzeżeniach. Bez górnolotności i upiększania, autorka wybiera surową krytykę i gorycz, aż dziwne, że do tego stopnia potrafi oskarżać.

Jest to publikacja krótka i wspomnieniowa, a nie reportażowa, ale wypełniona po brzegi szczegółami. Autorka nie pomija żadnego aspektu życia w Niemczech – w zestawieniu z aspiracjami i kompleksami rodziny jako imigrantów. Uświadamia czytelnikom, jak wielką cenę miało realizowanie śmiałego marzenia. Te obserwacje przepełnione są żalem i pretensjami, a i sporą dozą samotności, zupełnie jakby autorka nie mogła wpisać się w schemat przygotowany jej przez rodziców. Koncentruje się na detalach, rzeczach, które mogą zachwycić małe dziecko, a przez dorosłego nie zostaną nawet zauważone. Stąd pewna doza naiwności obecnej już na płaszczyźnie narracji. Emilia Smechowski pisze przekonująco, chociaż momentami odbiorcy będą zastanawiać się, czy chodzi jej bardziej o zachowanie własnych wspomnień, rozliczenie z przeszłością czy o przekonanie innych do rezygnacji z odważnego kierowania swoimi losami. “My, superimigranci” to książka o specyficznej narracji – pozbawiona sielankowości (mimo że dotycząca wspomnień z dzieciństwa oraz rodziny), wolna od schematów w ramach tematyki, odkrywcza i osobista – a jednak dziwna, może za sprawą infantylizmu w części zwierzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz