* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 3 listopada 2018

Elena Varvello: Czy mnie słyszysz?

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.

Coś niedobrego

Elia wie, że w domu dzieje się coś niedobrego. Czasami ojciec wraca o dziwnych porach, bardzo zmęczony – i nie chce mówić, co się z nim działo. Ignoruje lęki żony i syna. Jego podenerwowanie niczym się nie tłumaczy – przynajmniej dopóki nie wyjdzie na jaw okrutna prawda. Elena Varvello unika jakichkolwiek sygnałów sielankowości czy azylu w rodzinnym domu. Chociaż Elia ma szesnaście lat – według autorki zaledwie – i nie może liczyć na rodziców. Wycofana emocjonalnie matka szuka usprawiedliwień dla ciągle nieobecnego ojca. Nie ma tu ani porozumienia, ani szczerości. Narasta za to atmosfera grozy. Niebezpodstawnie. W małym włoskim miasteczku ginie chłopiec. Jego nagie ciało związane sznurówkami zostaje znalezione w lesie, ale morderca pozostaje na wolności. Nie popełnił tu żadnego błędu. Jednak to tylko kwestia czasu, w końcu poczuje się zbyt pewnie. Najpierw jeszcze musi zginąć młoda dziewczyna, która wsiada z mężczyzną do furgonetki. Elia zyska dowody potwierdzające jego najgorsze obawy.

Nie ma tu tajemnicy, czytelnicy błyskawicznie powiążą fakty – niewyjaśnione zgony i dalekie od naturalnego zachowanie głowy rodziny, w której dorasta Elia. „Czy mnie słyszysz” to thriller a nie kryminał, więc zamiast szukania rozwiązań zagadki logicznej autorka stawia na atmosferę grozy. A skoro wszystko od początku wiadomo, można przyglądać się rozwojowi sytuacji, z dwóch perspektyw. Jedna to dom – Elia i jego relacje z innymi ludźmi. Druga – to ojciec widziany podczas wstępu do najbardziej mrocznych zachowań. Autorka rezygnuje z dwoistości natury, nie chce przedstawiać przykładnego męża i taty, który zmienia się nie do poznania po zmroku – portretuje tego bohatera jednostronnie tak, że nie budzi on sympatii w żadnym momencie. Nie zapewni też psychologicznych analiz ani diagnoz, pokaże psychopatę podczas akcji – a właściwie tylko migawki tego, co działo się z dala od ludzi. I to będzie jeszcze bardziej straszne. Skoro Varvello posługuje się schematami (dzieci wywożone do lasu, bezbronne i zabijane bez litości), oryginalność uzyskuje przez zmianę perspektywy. Zastanawia się nad codziennym życiem mordercy, nad obserwacjami i podejrzeniami jego bliskich, a to już uatrakcyjnia przewidywalną fabułę. Jednak te sceny to tylko jedna warstwa opowieści. Autorka zajmuje się jeszcze normalnością nastolatka. Elia chce żyć zwyczajnie, bez względu na domowe problemy. Znajduje sobie przyjaciela, dzięki któremu zyskuje odskocznię od zmartwień. Niestety, zakochuje się w jego matce – tak zapoczątkowuje kłopoty związane z destrukcyjnym domem. Raz wprowadzone pod dach zło zaowocuje kolejnymi pułapkami. Chociaż zatem Varvello nie chce rozwadniać akcji autoanalizami bohaterów, podsuwa czytelnikom związki przyczynowo-skutkowe. Rezygnuje ze specjalistycznych ocen i szukania wyjaśnień dla psychopatycznych zachowań. Wie, że lepiej wybrzmi brak tłumaczeń czy usprawiedliwień, pozorowanie normalności, antyutopia tworzona mimochodem.

Dystans od patologicznej rodziny Varvello akcentuje samym stylem prowadzenia narracji. Próżno by tu szukać wewnętrznego ciepła czy choćby kibicowania szesnastolatkowi w jego wysiłku bycia normalnym mimo obciążeń ze strony ojca. To jednak przekłada się też na stosunek czytelników do lektury – nie ma tu nic, co zachęciłoby do zatrzymania się przy bohaterach. Akcja – mimo retrospekcji kryminalnych – przelatuje całkiem szybko i bez większych wzruszeń, jakby w tej rzeczywistości nie istniało nic wartego ocalenia. Tu brakuje pociechy i to w każdym wymiarze postępowania bohatera. „Czy mnie słyszysz” to publikacja bardzo surowa – i w ocenie świata, w którym głowa rodziny i ojciec nastolatka może krzywdzić innych młodych ludzi i nie ma nic na swje usprawiedliwienie – i w przestrzeni narracji. Dialogi pozbawione emocji, uczucia, których się nie nazywa ani nie przekształca na literacką opowieść – nie można liczyć na to, że autorka znajdzie ratunek dla swoich postaci. Samo podążanie za złem to niezbyt wiele – robi wrażenie, ale tylko raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz