* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 19 listopada 2018

Mary H. K. Choi: Kontakt alarmowy

Zysk i S-ka, Poznań 2018.

Na pomoc

Penny jest matką dla swojej matki, a przynajmniej – nie potrafi głośno powiedzieć o tym, co jej przeszkadza w zachowaniu rodzicielki. Zresztą jeśli już zdobędzie się na odwagę, zostanie i tak zignorowana. Przecież matka zrobi, co chce. A że ma akurat ochotę strzelać oczami do każdego napotkanego mężczyzny - trudno. Penny nie powinna odpowiadać za wybryki matki. Jeśli tylko nabierze pewności siebie, będzie mogła żyć po swojemu. Przyda się jako wsparcie innym, ale sama również potrzebuje często pokrzepienia albo chociaż świadomości, że ma komu zwierzyć się z problemów. Tak trafia na Sama. Sam ma nierozwiązane rodzinne sprawy: skonfliktowany jest z matką, a była ukochana oznajmia mu, że jest w ciąży. Sam i Penny to bohaterowie idealni na powieść, która udaje, że nie należy do romansów. Nie ma tu emocjonalnego wstrząsu, zauroczenia od pierwszego wejrzenia, strzał Amora... Jest przyjaźń, którą zawsze można rozbudowywać dalej. Sam i Penny uczą się dzielić własnymi zmartwieniami, traktują numery telefonów jak kontakty alarmowe – bez konieczności podtrzymywania grzecznościowych konwersacji. Oboje wiedzą, jak to działa: odzywają się do siebie tylko wtedy, kiedy potrzebują pokrzepienia, potwierdzenia, że z nimi jest wszystko w porządku, że tylko świat zwariował. Wystarczy zresztą drobiazg, by dodać otuchy. A skoro nie ma tu mowy o związkach, skoro nie trzeba doszukiwać się drugiego dna w każdej informacji, jest znacznie łatwiej nawiązać porozumienie. To jest potrzebne – i to obojgu. Relacja nastawiona na wzajemność, wymianę usług - nie brzmi to w żaden sposób romantycznie, ale staje się przepisem na szczęście. Dla Penny Sam jest oparciem. Sam nie uniknie zauroczenia, jednak umie nad nim zapanować, aż sytuacja się wyklaruje. To dobry rozkład sił - żadne z bohaterów nie ucierpi, nie poczuje się rozczarowane czy skrzywdzone. Nie ma tu wielkich uczuć - więc prawdziwa miłość może zrodzić się niepostrzeżenie i to na zupełnie innych niż cielesna fascynacja podstawach. Tym samym może autorka zwrócić uwagę czytelników na sedno damsko-męskich relacji: jeśli ktoś chce trwałego związku może postawić na stopniowe i dokładne poznawanie drugiej strony prze wsparcie, jakie otrzymuje w najgorszych momentach codzienności.

Choi z jednej strony ucieka od oczywistości w odnotowywanie psychiki bohaterów. Zagląda im w myśli i odczucia, żeby nie analizować każdej reakcji. Z drugiej – nadaje historii wrażenia nowoczesności - przez ironiczne zabawy formą. Co pewien czas, rzadko, żeby nie zmęczyć odbiorców - przytacza listy możliwości, przed jakimi stanęłaby Penny, gdyby tylko zdobyła się na odwagę i mogła sobie pozwolić na brak dyplomacji. Autorka chce rozśmieszać czytelników tymi najbardziej absurdalnymi, a jednocześnie najbardziej kuszącymi opcjami. Za to kontakty smsowe wcale nie wyglądają na dobrze obmyślone czy puentowane: i takie właśnie mają być, bez błyskotliwości, bez podrywów i olśnień. Zwykłe small talki. Pasują do opowieści, chociaż równocześnie paradoksalnie trochę ją zwalniają. To przerywniki uprawodopodobniające relację między bohaterami, tyle tylko, że bez punktów kulminacyjnych dla czytelników. Choi wprawia się w pisaniu obyczajowym, buduje przekonujące sylwetki na pierwszym planie – na dalszych wystarczają jej stereotypy. Jest ta autorka bardzo szczegółowa w swoich obserwacjach, aż do przesady, ale uda jej się przekonać do siebie czytelników. W jej świecie nie ma miejsca na wybuchy namiętności, ale miłość może przyjść, kiedy jest najbardziej potrzebna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz