* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 22 listopada 2016

Dariusz Tuzimek: Neymar. Czarodziej futbolu

Egmont, Warszawa 2016.

Ojciec

Dariusz Tuzimek proponuje dzieciom kolejną sportową biografię w serii stworzonej przez Yvette Żółtowską-Darską, tym razem pisząc o Neymarze, mistrzu dryblingu. W serii piłkarskich historii to kolejna atrakcyjna opowieść niepozbawiona morałów dla najmłodszych. Tu zresztą Tuzimek okazuje się dużo słabszy niż Żółtowska-Darska – o ile potrafi komentować fragmenty spotkań, o tyle kompletnie nie radzi sobie z subtelnym i dyskretnym pouczaniem małych odbiorców – jego morały są zbyt dosłowne i zbyt męczące, żeby mogły przynieść skutek i być pożyteczne. Autor wciela się w dobrotliwego ojca, który udaje groźnego i narzuca dzieciom pewne postawy, stawiając za wzór bohatera tomu i w konkretnej sytuacji.

„Neymar. Czarodziej futbolu” to historia piłkarza, który sporo zawdzięcza ojcu – nie tylko talent do gry, ale i mądre prowadzenie, aż po menedżerskie obowiązki. To ojciec wybiera dla Neymara najlepszy klub, dbając o finanse, poprawia byt całej rodziny. Peany na temat rodzica (i młodego talentu) przerywa Tuzimek opowieściami ku przestrodze – na przykład tą, gdy bohater książki wpadł w szał na boisku i pokłócił się z trenerem (który w konsekwencji stracił pracę). Kiedy autor przedstawia taką sytuację, w niechlubnym świetle stawiającą piłkarza, wykorzystuje ją jako inspirację do przestróg i życiowych wskazówek. Każe dzieciom uczyć się na błędach (w tym wypadku na błędach Nemara) i tłumaczy, jak nie postępować. Takie pogadanki mogą zepsuć najlepszą nawet lekturę, Tuzimek w podobnych momentach psuje wrażenie, które buduje, trzymając się wyznaczników serii. Dzieci traktuje z poczuciem wyższości czy pobłażliwością i to wrażenie aż bije z kart tomu, oddalając radość czytania. Nikt nie chce przecież uciekać od codziennych połajanek rodziców w świat książek, żeby tam znaleźć standardowe rodzicielskie upomnienia.

Poza sportowymi osiągnięciami w biografii Neymara znalazł się między innymi wątek tatuaży i ich znaczeń dla bohatera książki, czy motyw syna, z którym piłkarz chętnie spędza czas. Pisze Tuzimek o transferach, piłkarskich marzeniach i o… fryzurze. Neymar ma być dowodem na to, że piłka nożna pozwala spełniać marzenia i stanowi szansę nawet dla biednych dzieci z najgorszych dzielnic. Od gry na ulicach do występów na największych stadionach – to droga, która pobudza wyobraźnię. Jak zawsze w serii, tak i tu tom został ozdobiony wieloma barwnymi fotografiami. Te z boisk opatrzone są zabawnymi komentarzami postaci, dialogami, które niewiele mają wspólnego z sytuacją na boisku i emocjami sportowców. Te z miast przypominają foldery reklamowe – w podpisach mają za to sporo wiadomości z przewodników. Biografia Neymara – jak wcześniej życiorysy innych piłkarzy – służy prezentowaniu krajów czy klubów związanych z postacią.

Ta książka to krótkie rozdziały tematyczne (poszczególne etapy życia Neymara oddzielane są zdjęciowymi przerywnikami i informacjami). Autor dba o to, żeby doświadczenia piłkarza potraktować wychowawczo, to jest przepuścić przez pedagogiczne napomnienia i wykorzystać jako morały dla maluchów. Zapomina, że biografie sportowe służyć mają w pierwszej kolejności rozrywce i nie powinny odstraszać nadmiernym moralizatorstwem. Biografia piłkarza – idola nie tylko maluchów – może być dobrym sposobem na zachęcenie dzieci do czytania. Pozwala urozmaicić oglądanie meczy, daje kilkulatkom tom, który z chęcią będą przeglądać i czytać.

1 komentarz:

  1. a ja mam odmienne zdanie, jeśli chodzi o sposób pisania Tuzimka. Piszę z perspektywy mamy ośmiolatka, z którym czytałam tę książkę. Rady z perspektywy ojca/trenera bardzo mi przypadły do gustu i uważam, że dla czytelników w przedziale wiekowym 6-10 są one potrzebne, a dosłowność nie jest tu wadą, lecz zaletą. A tak w ogóle – gratuluję świetnej książki "A moja ciotka" – właśnie jesteśmy w trakcie lektury. Bardzo dobra :)

    OdpowiedzUsuń