* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 12 listopada 2016

Anna Dąbrowska: Nakarmię cię miłością

Zysk i S-ka, Poznań 2016.

Romans

Anna Dąbrowska dostarcza swoim odbiorczyniom „powieść pisaną emocjami”, bajkę, w której piękna miłość z obowiązkowym happy endem wpisana jest w fabułę i pochłania wielkie problemy codzienności. „Nakarmię cię miłością” to historia rodem z marzeń nastolatek – i tak zachowuje się też bohaterka, Laura. Zresztą nie tylko ona, skoro jej już-zaraz-ukochany, Tobiasz, myśli o tym, że okolice trzydziestki to najwyższy czas, żeby się ustatkować. O budowaniu związku z prawdziwego zdarzenia właściwie nie ma tutaj mowy, bo postacie skupiają się na rosnącym pożądaniu. Autorka operuje stereotypem niegrzecznego chłopca (który nie wierzy w romantyzm i nie chce miłości) i poszkodowanej w nieudanym związku romantyczki. Życie Laury i Tobiasza zmienia się po jednym z koncertów. On śpiewa i gra na gitarze w zespole, ona ma wykonać szalone zadania na wieczorze panieńskim przyjaciółki. Po pierwszym pocałunku nie mogą się od siebie oderwać.

W fabule tej powieści Anna Dąbrowska przygotowuje kilka „niespodzianek”: przede wszystkim zapewnia sobie dynamikę dzięki przyjaciółkom Laury – Iza przeżywa zdrady i wybuchy namiętności narzeczonego, Kaśka może iść do łóżka z każdym (a za jej zachowaniem kryje się dość ckliwa historia z przeszłości i oczywista obawa przed zranieniem). Poza tym konsekwentnie buduje wizerunek Tobiasza skrzywdzonego przez byłą partnerkę (i te demony w odpowiednim momencie zostaną wypuszczone, żeby wystawić związek na próbę). Tobiasz miał problemy z alkoholem i narkotykami, zresztą wcale z nałogami nie zerwał, ale Laurze wydaje się idealny. Autorka do opowieści dodaje kilka scenek, które mają uświadomić postaciom, że nie mogą już bez siebie żyć – i tak toczy się ta historia, właściwie od schematu do schematu, w oparciu o najbardziej oczywiste romantyczno-idealistyczne scenariusze. Jedyne, co tu narasta, to ogrom miłości wbrew wszystkiemu.

Autorka nie zajmuje się psychologią postaci. Funduje im po jednej zmianie: Laura kończy z swoim facetem, który i tak nie uszczęśliwiał jej w żaden sposób, Tobiasz kończy z egzystencją donżuana i rockandrollowca. Wystarczy miłość, na początku jeszcze mieszana z pożądaniem, żeby oboje zerwali ze starymi przyzwyczajeniami i całkowicie się zmienili. Mocno to wymuszone, a w dodatku mało przekonujące – tyle że autorka nie pracuje nad postaciami, pozwala im po prostu działać i nie wprowadza ani nieufności, ani wątpliwości. Miłość ma wygrać, zdrowego rozsądku próżno tu szukać.

Narrację prowadzą na zmianę Laura i Tobiasz. Jest to o tyle wygodne, że każde z nich ma dostęp do tej sfery informacji, do której to drugie ze względu na krótki staż związku nie zostało jeszcze dopuszczone. W efekcie czytelnicy otrzymują w miarę pełny ogląd sytuacji i wyrabiają sobie zdanie, którego bohaterowie nie mogą mieć. Ale jeśli podwojenie narracji ułatwia Annie Dąbrowskiej prowadzenie historii, ma też wadę: zaburza obraz językowy bohaterów. Autorka nie indywidualizuje stylu. O ile w przypadku Laury jest dosyć przekonująca i sprawdza się w „kobiecej” opowieści naiwnej, o tyle w przypadku Tobiasza nijak nie udaje jej się wstrzelić w męski styl. Tobiasz analizuje swoje emocje jak nastolatka, popada w egzaltację, mówi (w monologach wewnętrznych) o tym, co powinno płynąć z wniosków odbiorców, zdobywa się na niepotrzebne analizy i równie zbędne sentymenty. To kłóci się z kreacją niegrzecznego chłopca, którą autorka usiłuje przemycić w faktach z przeszłości. Jest więc „Nakarmię cię miłością” dosyć tendencyjnym romansem napisanym zgodnie z oczekiwaniami naiwnych fanek komedii romantycznych. Można przeczytać, pamiętając o schematach fabularnych i oczywistym finale – więc tylko raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz