* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 15 czerwca 2021

Alex Schulman: Daleko, coraz bliżej

Muza SA, Warszawa 2021.

Coraz ciężej

Niezbyt przekonuje Alex Schulman do świata przez siebie wykreowanego w powieści „Daleko, coraz bliżej”, a to za sprawą nastawienia na thriller psychologiczny bez podbudowania akcji w psychice bohaterów. Prowadzi autor narrację, która pokazuje losy trzech braci. W dzieciństwie chłopcy byli przez rodziców non stop podżegani do rywalizacji i do konkurowania ze sobą, nie nauczyli się współpracy ani empatii. Byli w stanie robić sobie nawzajem krzywdy – i to w sposób wykraczający poza zwykłe przekomarzanki między rodzeństwem. Dorośli – zdecydowanie winni tej sytuacji – każdorazowo podsycali atmosferę nienawiści, proponując kolejne konkursy i wyzwania dla swoich synów. Teraz, po latach, trzej mężczyźni muszą wrócić do miejsca, w którym wszystko się zaczęło – żeby rozsypać prochy matki. Dzieciństwo nie kojarzy im się sielankowo, dlatego też sama wyprawa będzie wiązać się ze skomplikowanymi uczuciami i z odkryciami prowadzącymi do rozwiązania dawnych spraw. Jednak problemy wciąż się nawarstwiają. Dawniej trzej synowie byli świadkami agonii ojca, później stracili matkę – również w wyniku ciężkiej choroby, sprowadzającej cierpienie i ból. Jednak liczą się rany z dzieciństwa, wciąż żywe i nie do zaleczenia. Teraz trzej mężczyźni nie potrafią pogodzić się z dawnymi traumami, a dodatkowo szukają sposobu na porozumienie: muszą jakoś odbudować swoje relacje, żeby dalej żyć.

Autor decyduje się na narrację poszatkowaną. Przeplata wydarzenia z przeszłości z aktualnymi scenkami, zwraca uwagę na potężne emocje bohaterów – nie pozostawia im wyjścia, to opowieść do przeżywania. A jednocześnie opowieść, która nie pozwala do siebie przekonać. Wszystko dlatego, że Schulman rezygnuje z uprawdopodobnienia akcji pod kątem psychologicznym: nie chce pokazywać realnej codzienności, a jedynie kino moralnego niepokoju. Robi wszystko, żeby spiętrzyć problemy, skupia się wyłącznie na tym, co złe albo przykre, zupełnie jakby postrzegał świat tylko w ciemnych barwach. I przez tę przesadę w koloryzowaniu codzienności z powieści traci automatycznie wiarygodność. Jasne, można sobie wyobrazić rodzinę patologiczną – ale rodzaj więzi między postaciami nie jest uargumentowany, nie znajduje potwierdzenia w warstwie psychologicznej. To dziwne: wygląda bowiem tak, jakby autor realizował założenia fabularne bez odwołania do realizmu, jakby nie pamiętał, że tworzy portrety ludzi, którzy powinni przynajmniej odrobinę prawdziwie wypadać w kontekście samych wydarzeń. Autor przeskakuje od przeszłości do teraźniejszości i za każdym razem szuka w rzeczywistości punktów przygnębiających. Podkreśla motyw śmierci i wzajemnych nieporozumień – ale tego, co bohaterowie przeżywają, nie widać w ich uczynkach. I to będzie dla czytelników problemem w książce: trudno zaakceptować opowieść, która do tego stopnia nie przekonuje. Owszem, jest tu dopracowana narracja, język powieści zwraca uwagę, wypełniony jest detalami i celnymi spostrzeżeniami – ale to za mało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz