* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 12 czerwca 2021

Olga Hund: Łyski liczą do trzech

Czarne, Wołowiec 2021.

Nieznane tuż obok

W Caaaków właściwie można by uwierzyć. Nic dziwnego: to idealny obraz obcych, w ujęciu niemal każdego społeczeństwa. Caaakowie spędzają sen z powiek Czechom - mieszkają w Czechach i jako mniejszość narodowa wyzwalają same negatywne reakcje wśród co bardziej konserwatywnych mieszkańców. Caaakowie tylko dlatego przypomną odbiorcom, że książka "Łyski liczą do trzech" jest fikcją literacką, bo mają trzecie oko na środku czoła (dzięki temu znacznie łatwiej ich wskazać, inaczej nie wyróżnialiby się z tłumu). Caaakowie są niechlubnymi bohaterami kolejnych legend, wierzeń i przekonań. Przypisywane są im najgorsze cechy, to nacja, która uosabia najskrytsze lęki pozornie wykształconych i świadomych ludzi. Caaakowie przerażają - tym, że nie są tak naprawdę inni. A przecież wspólny wróg jest potrzebny - musi istnieć, żeby łatwiej było skumulować gdzieś własne obawy. Caaakowie mogą stać się kozłami ofiarnymi, sprawić, że reszta społeczeństwa wypadnie idealnie. Oczywiście podejmowane są próby oswojenia Czechów z Caaakami. Kolejne festiwale i święta, podczas których przedstawia się Caaaków w jak najlepszym świetle nie przynoszą spodziewanego efektu. Co więcej - mogą wyzwalać problemy. W tomie "Łyski liczą do trzech" to właśnie na takim festiwalu dzieje się coś strasznego: postrzelenie caaakańskiego dziecka wyzwala tłumione wcześniej odczucia. Wszyscy zajmują radykalne stanowiska, opowiadają się za jedną ze stron konfliktu. Pojawiają się zamieszki i nasilają się problemy - nawet polityczna poprawność nie pomoże, kiedy ludzie zaczną głośno krzyczeć o tym, czego się boją. Olga Hund skupia się na trzech osobach: Polce, Caaaczce i Amerykaninie - umieszcza ich w jadącym radiowozie i przetyka migawkami o nich sceny z codzienności czeskiej.

Autorka przeniosła akcję do Czech, ale równie dobrze mogłaby ją umieścić w nierzeczywistym miejscu, nie ma to najmniejszego znaczenia: ważne, że idealnie wychwytuje sensy i nastroje społeczne. Pokazuje czytelnikom, jak działają podstawowe mechanizmy odtrącania innych nacji przez społeczeństwa, daje lekcję nietolerancji. Uświadamia odbiorcom, że zasady zachowania tłumu są zawsze identyczne, nie ma znaczenia, czy rzecz dotyczy imigrantów, ludzi o innym kolorze skóry czy innego wyznania - zawsze akcja toczy się w podobny sposób. Wyostrza wydarzenia, żeby stało się jasne, jak działają konkretne mechanizmy. Olga Hund jest znakomitą obserwatorką, nie pozwala czytelnikom oderwać się od przedstawionego świata. Przekonuje, chociaż wciąż zaburza prawdopodobieństwo przez wygląd obcych. Jednak już zarzuty wobec nich wcale nie są wymyślone, największe absurdy mogą znaleźć swoich wyznawców - a to prosta droga do rosnącej nienawiści. Można czytać "Łyski liczą do trzech" jako przestrogę, można - jako ponurą diagnozę społeczną. Bo na tę sytuację nie ma sposobu, nie da się wybrnąć z kryzysu - zawsze znajdzie się ktoś "inny", na kogo łatwo będzie zrzucić winę za wszystkie krzywdy i niepowodzenia. Dzięki spostrzegawczości i bardzo dopracowanej narracji ta autorka jest w stanie wstrząsnąć czytelnikami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz