* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 17 marca 2018

Agnieszka Osiecka: Dzienniki 1954-1955

Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.

Pierwsza

Agnieszka Osiecka w swoich dziennikach może zastanawiać się nad własnymi wyborami i relacjami z innymi ludźmi. Zaczyna zarysowywać kierunki artystycznych dróg – chociaż tym razem często podkreśla żal, że nie potrafi malować. Zapełnia zeszyty naiwnymi szkicami, które są tu potem przedstawiane w formie zdjęć. Ale obok rysunkowych i bardzo naiwnych próbek pojawiają się też zalążki twórczości lirycznej. Osiecka próbuje swoich sił w tłumaczeniach, liczy sylaby, kreśli i zmienia wersy – pokazuje odbiorcom, jak mozolna jest praca tłumacza i jak niewiele wspólnego ma z natchnieniem i wiarą w talent. Sama nie komentuje raczej tych doświadczeń: wystarczającym dowodem komplikacji są ślady zmian, ewentualnie jeszcze dopiski po latach. Zdarza się też autorce – jak wielu młodym kobietom – przepisywać całe utwory, którymi się fascynuje, i to w oryginale. Zdarza się, że cytaty ciągną się przez kilka stron, a Osiecka na nowo odkrywa dla siebie choćby Gałczyńskiego. Kiedy przytacza utwory w obcych językach ma to jeszcze inne znaczenie: Agnieszka Osiecka dawniej przechodziła na francuski, angielski lub rosyjski, żeby ukryć przed rówieśniczkami najintymniejsze kwestie – teraz po prostu upaja się poezją. Czytelnicy oczywiście otrzymują przekłady w przypisach (można się zastanawiać, czy ma sens powtarzanie całych utworów, ale to szansa do poprawiania błędów popełnianych przez Osiecką, a w przypadku zapisów cyrylicą – podania transkrypcji).

Osobnym i kto wie, czy nie najważniejszym tematem stają się tym razem chłopcy. Agnieszka Osiecka bez przerwy zakochuje się i tęskni, przerzuca się od jednego kolegi do drugiego, w każdym dostrzega jakieś atuty, które mogłyby być podstawą do flirtu czy zauroczenia. Czasami zresztą sama woli flirt od głębszych uczuć, stara się nie traktować poważnie przelotnych związków, potrafi iść z chłopcem do łóżka i widzieć w tym własne wyrachowanie. Ją samą ta niestałość uczuciowa momentami niepokoi – szuka zatem wytłumaczenia dla takich postaw, a częściowo też i usprawiedliwienia. Nie przeszkadza jej to w kolejnych podbojach. Równocześnie komentarze stają się nieco bardziej precyzyjne, dojrzalsze niż w poprzednich „podlotkowych” dziennikach. Osiecka zaczyna też traktować miłość jako tworzywo. Na razie – do drobnych spostrzeżeń, uwag wystarczających zaledwie na tytuł lub myśl do utworu, który jeszcze nie powstanie – ale to już pierwsze sygnały dalszej twórczej drogi. Czytelnicy otrzymują pierwsze nieśmiałe wprawki do piosenek i obserwować mogą szlifowanie umiejętności.

Na początku obszernego tomu (obejmującego przecież tylko lata 1954 i 1955) uderza grom przypisów. Karolina Felberg-Sendecka zamierza wyręczać czytelników w intertekstualnych poszukiwaniach. Przytacza zatem bardzo rozbudowane cytaty z innych partii już wydanych dzienników Osieckiej, ze „Szpetnych czterdziestoletnich” lub z książki poświęconej Agnieszce Osieckiej – złożonej z wywiadów z bliskimi jej osobami. W ten sposób redaktorka wprawdzie dopowiada sprawy, które mogłyby umknąć odbiorcom, ale też trochę odbiera im przyjemność samodzielnych odkryć, nie mówiąc już o tym, że rozbija opowieści samej Osieckiej i utrudnia wstrzelenie się w tekst. „Dzienniki 1954–1955” w odróżnieniu od juweniliów to pierwszy krok w stronę poznawania świadomej autorki i kobiety, która nie potrafiła żyć bez miłości i łaknęła towarzystwa płci przeciwnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz