* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 18 marca 2018

Agata Napiórska: Szczęśliwe przypadki Józefa Wilkonia

Marginesy, Warszawa 2018.

Dwie historie

Jedna rozmowa – do innej książki (tomu, którym Agata Napiórska weszła na rynek) zaowocowała pomysłem na wywiad-rzekę. Potem nastąpił szereg szczęśliwych przypadków” okazało się, że artysta ma podobne wrażenia z pierwszego spotkania i zgadza się na pełnowymiarową publikację. Rynek chłonie tego typu opowieści – lekkie, zanurzone w biografii, ale pozbawione encyklopedycznej dokładności książki. I jeszcze trend w wydawnictwie Marginesy: bardzo umiejętne rozbudowywanie strony graficznej, zdjęcia i przedruki ciągnące się czasem przez kilka lub kilkanaście stron. W takich warunkach można tworzyć relację o artyście – ilustratorze, malarzu i rzeźbiarzu. „Szczęśliwe przypadki Józefa Wilkonia” to pozycja atrakcyjna dla odbiorców, a przygotowana niebanalnie.

Agata Napiórska spotyka się z Józefem Wilkoniem w jego domu i wysłuchuje wspomnień, częstowana przez gospodarza i jego gosposię samymi przysmakami. Rozmawia bez przymusu układania biografii, pozwala płynąć skojarzeniom, czasami dostaje w prezencie anegdotę. Czuje się tu familiarną atmosferę, swojskość, która procentuje międzypokoleniowym porozumieniem. Józef Wilkoń opowiada o rodzicach i o rodzinie, bo to element obowiązkowy każdej publikacji w tym nurcie. Ale nie rozwodzi się przesadnie nad kolejnymi kwestiami. Precyzyjnie zarysowuje temat, by zaraz przejść do następnego. Ucieka od rutyny. Przedstawia zawodowe przyjaźnie i wyzwania twórcze. Najwięcej miejsca poświęca swojej pracy – kolejnym odkryciom i możliwościom. Oprowadza odbiorców po „warsztacie”, komentuje współpracę z pismami dla dzieci czy wydawnictwami, opowiada o poszukiwaniach różnych technik. Gdzieniegdzie przemyca informacje o sukcesach – ale nie po to, żeby się chwalić, raczej dla porządku i samej przyjemności wspominania miłych sytuacji. Dzięki temu może Józef Wilkoń bezpośrednio pokazywać odbiorcom, co dla niego ważne. Zdarzają się i rozmowy niezwiązane z pracą i życiorysem – choćby ta dotycząca jedzenia albo spaceru po ogrodzie. I one pełnią ważną funkcję – bo pomagają w poznawaniu twórcy, w kreowaniu sobie jego wizerunku.

Dla Agaty Napiórskiej ważne było to, że Marginesy umożliwiają wprowadzanie do publikacji mnóstwa zdjęć. Traktuje je – łącznie z reprintami ilustracji – jak dodatkową narrację. Czasami w ogóle rezygnuje ze słów, zwłaszcza wtedy, gdy zadawanie pytań wydaje się zbyt naiwne, mało precyzyjne i wtórne – przechodzi wówczas na fotoreportaż. I ma rację, bo trudno byłoby opisać to, co dzieje się w pracowni podczas tworzenia. Zdjęcie umożliwiają lepsze orientowanie się w sytuacji, a do tego oddalają widmo powtórzeń czy banałów w opowieściach o pracy twórczej. Reprinty z kolei zapewniają podróż sentymentalną – z ilustracjami Józefa Wilkonia każdy musiał się zetknąć – zapewne więc znajdą się w tomie obrazy zapamiętane z dzieciństwa. „Szczęśliwe przypadki Józefa Wilkonia” to opowieść prowadzona równolegle przez słowa i grafiki – czasami te dwie sfery wzajemnie się komentują, ale równie często po prostu się uzupełniają. Józef Wilkoń zabiera czytelników w świat własnej wyobraźni. Tu łatwo prześledzić jego artystyczną wrażliwość oraz pomysły realizowane w ramach różnych zadań. Agacie Napiórskiej udało się stworzyć książkę, która wpisuje się w nurt wywiadów-rzek, a przy tym różni się od modnych publikacji znaczeniem nadawanym stronie wizualnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz