* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 16 marca 2018

Mike Massimino: Spaceman

Agora, Warszawa 2018.

Marzenie z dzieciństwa

To przedziwna opowieść i jednocześnie najlepszy przykład tego, jak dobry ghostwriter potrafi nadać dynamikę autobiograficznej relacji. Na początku wydaje się, że Mike Massimino nie poradzi sobie z przytrzymywaniem uwagi odbiorców, jednak „Spaceman” mocno się rozkręca i zamienia w dobrą lekturę. Nie trzeba do tego być fanem lotów kosmicznych – autor (dzięki ghostowi) rozbudza ciekawość i sprawdza, czy najśmielsze dziecięce marzenia da się spełniać. A to już historia jak z produkcji Disneya czy z baśni, nie da się więc przejść obok niej obojętnie. Jest „Spaceman” relacją atrakcyjną dla całych pokoleń czytelników. Starsi – którzy obserwowali medialne doniesienia o podbojach kosmosu i pamiętają katastrofy Challengera czy promu Columbia spojrzą na tę opowieść inaczej niż młodsi, dla których praca w NASA może wydawać się nieosiągalnym szczytem marzeń. Mass łączy obie te grupy.

Na początku „Spaceman” jest relacją z prób dokonania niemożliwego. Bohater, który jako dziecko chciał zostać astronautą, nie wyzbył się tych marzeń i w dorosłym życiu szuka sposobu na trafienie do NASA. Chwyta każdą okazję i każdy trop – marzeniu podporządkowuje kolejne działania, w tym – wybór studiów i znajomych. Marzenie dodaje mu sił do wytężonej pracy i nie pozwala się poddać nawet wtedy, gdy sprawa wydaje się być przegrana już na starcie. Massimino musi wytrzymywać konkurencję ze znacznie lepszymi od siebie, a choćby robił wszystko, co w jego mocy, i tak nie pokona ograniczeń ciała, na przykład – słabego wzroku. Ale i tutaj szuka niebanalnych rozwiązań, które przybliżyłyby go do celu.

Opowieść zmienia rytm z pierwszym wylotem na orbitę. Tu autor zaczyna zaspokajać dziecięcą ciekawość czytelników. Bardzo szczegółowo przedstawia sytuację astronautów tuż przed startem, przygląda się utrudnieniom wynikającym z braku grawitacji, opisuje problemy, jakie trzeba było nauczyć się zwalczać. Zestawia ćwiczenia na Ziemi – żmudne powtarzanie kolejnych czynności w trudnych warunkach – i ich odpowiedniki w kosmosie. Do tego dokłada olbrzymie, wręcz przytłaczające poczucie odpowiedzialności: świadomość, że naprawia sprzęt wart miliardy częściami wartymi miliony, a najmniejszy błąd, jaki popełni – w końcu jest tylko człowiekiem i to niezbyt pewnym siebie – może zadecydować o fiasku misji lub o życiu. Mass wyczuwa też odbiorców: przedstawia nie tylko drobiazgowo prace wykonywane w kosmosie, ale i chwile relaksu – choćby oglądanie Ziemi. Czasami może rozbawić – jak w radzeniu sobie z ciężarami po powrocie z orbity. Skupia się na międzyludzkich relacjach, przedstawia astronautów jako specyficzną grupę ludzi, na których zawsze można liczyć. Porusza temat bezpieczeństwa oraz lęku – zwłaszcza że sam jest bezradnym obserwatorem wielkich katastrof – a od zwykłych widzów dzieli go świadomość, że mógł być na miejscu członków załóg feralnych lotów.

W efekcie „Spaceman” dostarcza czytelnikom wielu nieoczekiwanych na początku wrażeń, staje się tomem wartym przeczytania choćby dlatego, by poznać tajniki jednego z rzadszych zawodów pobudzających wyobraźnię już u najmłodszych. Mike Massimino przybliża odbiorców do kosmosu, a przy okazji zachęca do spełniania marzeń. Uczy, że nigdy nie można się poddawać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz