* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 31 marca 2018

Bing. Prezent urodzinowy

Egmont, Warszawa 2018.

Radość dawania

Malutki tomik stworzony na podstawie serialu animowanego la najmłodszych cechuje się ogromną prostotą i w zakresie tekstu, i w warstwie ilustracji. Trójwymiarowi bohaterowie są tutaj bobasami z różnych gatunków (mały królik, mały słoń – mniejszy od królika), a towarzyszą im ich wełniane lub pluszowe maskotki, również ożywiane, chociaż oddalane od charakterystycznych cech gatunkowych. Tak przygotowane postacie o upraszczanych twarzach, ale ozdabianych detalami strojach – prezentowane są na dwóch różnych tłach. Albo zostają jako sylwetki pozbawione kontekstu – wtedy uwaga odbiorców skupi się na ich emocjach i minach – albo pojawią się w zabawkowo „prawdziwej” przestrzeni: w sklepie lub w domu na przyjęciu urodzinowym. Tło w tym wypadku jest zastawione detalami i trochę rozprasza, ale też w oczach maluchów uprawdopodobni świat bohaterów. Czasami trzeba mu się przyjrzeć, żeby zrozumieć, o czym mówią postacie – takie ukryte zagadki zapewniają interaktywność. O ile dzieci mogą być zachwycone kreacjami bohaterów, o tyle dorosłym trudno będzie zrozumieć, jak mogą się podobać infantylne stworzonka, choćby nie wiadomo jak się stroiły. Ale Bing to seria dla najmłodszych i to oni nadają tu ton opowieści. Do nich dostosowane zostało wszystko.

Bing (królik) został zaproszony na przyjęcie urodzinowe do słonicy (słoniątka?), Suli. Udaje się więc najpierw do klepu Poli, żeby wybrać dla przyjaciółki prezent. Testuje różne zabawki – najchętniej kupiłby coś dla siebie (albo coś, co uszczęśliwiłoby wyłącznie jego). Mądra Pola nie wskazuje od razu właściwego przedmiotu, ale namawia do analizy. Wypytuje, co lubi Sula, a za czym nie przepada i tak odrzuca pomysł nabycia autka oraz tarki. W końcu uszczegółowienie wymagań doprowadza do ekstraprezentu: błyszczącej różowej różdżki, która w dodatku ma elementy ruchome. Teraz Bing jest oczarowany nabytkiem i właściwie chciałby się nim dłużej pobawić sam, zanim odda go przyjaciółce.

„Prezent urodzinowy” pozwala przyjrzeć się reakcji charakterystycznej dla ogromnej części maluchów. Każde dziecko zna uczucie zazdrości, gdy rówieśnik otrzymuje prezent, który samo chciałoby dostać. Bing niby wie, że to na urodziny, więc trzeba wręczyć różdżkę w konkretnym dniu – ale i tak jest mu przykro, że nie może dłużej sam korzystać ze wspaniałej zabawki. Postępuje jak należy, dając przy okazji wzór odbiorcom. Twórcy tej historyjki przekonują, że dawanie prezentów jest przyjemne (truizm, w który żadne dziecko nie uwierzy, dopóki nie zostanie poparty konkretnym obrazkiem wyjaśniającym przesłanie). Chociaż Sula otrzymuje różdżkę, nie znika z nią – organizuje zabawę dla wszystkich. A przecież w towarzystwie zawsze jest znacznie ciekawiej: nie tylko prezent nie zniknie dla Binga, ale jeszcze ujawni dodatkowe tajemnice, o których bohater nie miał pojęcia. Faktycznie, dobrze jest wręczać podarki przyjaciołom. Ważne jest jednak, żeby najpierw dobrze się zastanowić, co ich uszczęśliwi, na tym w końcu również polega sekret przyjaźni.

„Prezent urodzinowy” ma zatem walory rozrywkowe akcentowane już w tytule – żadne dziecko nie oprze się bajce z urodzinami i obietnicą dobrej zabawy – ale liczy się też przesłanie, cenna życiowa lekcja, która przyda się i w późniejszych latach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz