* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 4 marca 2018

Katarzyna Kozłowska: Feluś i Gucio idą do przedszkola

Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.

Bez strachu

Temat pierwszego dnia w przedszkolu był już niezliczoną ilość razy przerabiany przez twórców literatury czwartej, ale i tak powstają kolejne tomiki, które mają przekonać kilkulatki do oczywistości: że nie ma się czego bać. Do tego grona autorów-autorytetów dołącza Katarzyna Kozłowska z kartonową dużą publikacją „Feluś i Gucio idą do przedszkola”. Kolorowa, bogato ilustrowana i ogólnie przyjemna w odbiorze książeczka przyda się nie tyko świeżo upieczonym przedszkolakom, ale również ich rodzicom, jako zestaw wskazówek i porad, jak oswoić lęk i oddalić potencjalne stresotwórcze sytuacje. Autorka oczywiście dołącza do grona chwalących przedszkole – lecz dostrzega też szereg motywów, które ułatwią maluchom codzienność. Rodzice powinni nauczyć dzieci podstawowych czynności – samodzielności w ubieraniu się, myciu czy korzystaniu z toalety. Mogą wyposażyć kilkulatki w buty na rzepy, na zakupach razem z maluchem wybrać poduszkę czy szczoteczkę do zębów – tak, żeby dzieci potem bez trudu rozpoznawały swoją własność i kojarzyły ją przyjemnie. To jeden ze sposobów likwidowania strachu. Innym jest cierpliwe pokazywanie samym odbiorcom, że nie ma się czym przejmować. Leżakowanie to przecież odpoczynek tylko do obiadu, a nie całonocny sen, nowych potraw warto posmakować, skoro z apetytem zjadają je inne dzieci: a nuż danie okaże się ich nowym ulubionym. I tak autorka po kolei rozpatruje zjawiska oraz sytuacje znane z przedszkola i spotykane niemal w każdej placówce. Nie udaje, że zawsze jest wesoło: czasem dzieci mogą się przecież pokłócić o zabawkę, płaczą, bo coś je boli lub akurat zrobiło im się smutno – ale to wszystko przelotne kłopoty, o których zawsze można porozmawiać z panią. Feluś o tym wie, tak samo jak zdaje sobie sprawę z tego, że czasami trochę tęskni za mamą. Wówczas zaczyna dla niej tworzyć rysunki – to doskonały sposób zlikwidowania smutków i zabicia czasu, który pozostał do spotkania.

Wśród wskazówek dla dorosłych – poza uwagami dotyczącymi ubrań czy wpajanych maluchom zachowań – znajdują się inne subtelne podpowiedzi. Choćby taka, że gdy dziecko do przedszkola odprowadzi tata, pożegnanie trwa krócej i jest mniej łzawe. Kozłowska wprowadza szereg podobnych informacji, niby oczywistych, a jednak łatwych do przeoczenia w ferworze przygotowań. Najważniejsze jest to, że przez cały czas myśli o kilkulatkach i na przykładzie przedszkolnego dnia Felusia (oraz jego maskotki, Gucia), wyjaśnia odbiorcom, co ich czeka. Dzięki temu łatwiej będzie przygotować się do konkretnych zajęć lub wzbudzić miłe oczekiwanie – dzieci dodatkowo mogą poczuć się jak bohater książeczki, odkryć, że naśladują Felusia. Powinny więc zachowywać się jak on, równie dzielnie – ku radości rodziców. Unikanie niespodzianek to dobra strategia – czasami wystarczy pokazać dzieciom, co oznaczają poszczególne przedszkolne zwyczaje, żeby zapobiec emocjonalnej katastrofie.

Każda rozkładówka to duży obrazek do oglądania przez maluchy. Marianna Schoett dba o to, żeby kilkulatki się nie nudziły – podsuwa im prawdopodobne scenki, mieści na ilustracjach więcej wiadomości niż jest w tekście. Dociera do małych odbiorców przez prezentowane emocje czy zabawki. Sugeruje, co może się wydarzyć – przygotowując na wszelkie okoliczności. Do tego dochodzą jednoakapitowe komentarze, tak, żeby lektura towarzyszyła zabawie i porządkowała wrażenia. Feluś staje się zatem przewodnikiem po przedszkolu, dzieckiem takim samym jak odbiorcy, kilkulatkiem, któremu można zaufać przy sprawdzaniu, co stanie się za drzwiami nowej placówki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz