* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 27 lipca 2014

Roman Czejarek: Kochane Lato z Radiem

Marginesy, Warszawa 2014.

Gwiazdy zza kulis

Takich książek zawsze mi mało. Roman Czejarek przedstawia kulisy znanej radiowej audycji nie dla odnotowywania spotkań z gwiazdami estrady i nie dla promowania siebie, a dla bogatego zestawu anegdot, historię i rozwój pomysłu prezentując zupełnie przy okazji. Do tego ma wyczucie dowcipu, a sam nie chce zamieniać się w kawalarza – narracją podtrzymuje komizm sytuacyjny i nie wprowadza własnych dodatkowych puent. Bezbłędnie sygnalizuje kolejne ciekawostki, umiejętnie podsycając zainteresowanie czytelników-słuchaczy. I sprawia wrażenie, jakby w zanadrzu miał dużo więcej zabawnych opowieści. Tom „Kochane Lato z Radiem” to książka typowo wakacyjna – i nietypowo, jak na przypis monografii audycji, śmieszna.

Roman Czejarek podzielił swoje wspomnienia związane z programem radiowym na króciutkie rozdziały tematyczne. Ściślej biorąc, przywołuje sylwetki kolejnych artystów związanych z trasami koncertowymi Lata z Radiem i przedstawia zakulisowe przygody. Czasem to ciekawostki techniczne, związane ze strojami czy zapamiętywaniem tekstu, podejściem do fanów czy słabościami gwiazd. Czejarek odnosi się do powszechnych opinii na temat przedstawicieli show-biznesu (u chętnie krytykowanych Dody czy Ich Troje wynajduje sytuacje, w których występujący zachowują klasę), komentuje postawy i pomysły fanów, trudne do realizacji wymagania czy zapadające w pamięć improwizacje. Wie, co poszło niezgodnie z planem i jak czasem trzeba było ratować koncert – o czym publiczność nie miała pojęcia. Czejarek jest tu zbrojny w wiedzę z pierwszej ręki – jako uczestnik wydarzeń i ich organizator dysponuje materiałem niedostępnym nawet najbardziej dociekliwym dziennikarzom z zewnątrz – i wie, jak to wykorzystać. W każdym z artystów próbuje zawsze znaleźć dobre strony – niektórych broni, innych usprawiedliwia, stara się rzucić nowe światło na skłóconych muzyków czy z nowej perspektywy opisać lekko kiczowate sceniczne zagrania. Jest przyjacielem artystów i to widać w tych wspomnieniach.

Czejarek jest też kronikarzem zabawnych sytuacji. Z nich buduje całą opowieść, wzbogacaną jeszcze zdjęciami. Nie zależy mu na zanudzaniu czytelników historią audycji – proponuje za to żywy, dynamiczny przegląd nieistotnych (z perspektywy badaczy i autorów monografii) historii, które najbardziej zawsze przyciągają uwagę odbiorców. Fani Lata z Radiem będą zachwyceni wędrówką przez wydarzenia od nieznanej strony. Ale tom „Kochane Lato z Radiem” ma znacznie szerszy krąg czytelników – bo znajdą tu coś dla siebie wielbiciele artystów z różnych pokoleń, a także poszukiwacze estradowych smaczków. Czejarek nie pisze po to, żeby zapełniać kolejne strony – on ma sporo do opowiedzenia. I cały czas siebie zostawia na dalszym planie, wie, że ważniejsze są dowcipne scenki niż jego oceny i interpretacje. Dzięki takiemu podejściu książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością.

W „Kochanym Lecie z Radiem” nie ma końca zabawnym ciekawostkom opisanym – z satyrycznego punktu widzenia – bardzo trafnie. Czejarek wyczuwa idealnie wymowę wydarzeń i potrafi przekuć je na opisy tak, by nie zabić w nich puent. Zapewnia w ten sposób czytelnikom inteligentną rozrywkę. Odnosi się do tego, co fani lubią najbardziej. Cieszy w tym tomie także bardzo udana narracja, niby prywatna, a jednak pozbawiona nastawienia na siebie. Czejarek sprawdza się jako obserwator i jako autor. „Kochane Lato z Radiem” to książka, której nie odkłada się zaraz po rozpoczęciu lektury – a chociaż ma prawie czterysta stron, pochłania się ją szybko i chce jeszcze więcej anegdot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz