* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 17 lipca 2014

Monika Sznajderman: Błazen. Maski i metafory

Iskry, Warszawa 2014.

Tropy literackie

Figura błazna jest dla Moniki Sznajderman bazą, punktem wyjścia do interpretacji modnych w dzisiejszej humanistyce i pretekstem do snucia intertekstualnych rozważań o charakterze literacko-filozoficznym. Autorka wykazuje się głęboką znajomością motywów zapożyczanych między różnymi dyscyplinami narracyjnymi i z pasją owe zapożyczenia śledzi, by przedstawić czytelnikom przemiany w prezentowaniu (i traktowaniu) figury błazna. Tom „Błazen. Maski i metafory” to interpretacyjna podróż po wielu miejscach, eseistyczna opowieść o wykorzystywaniu konkretnego zagadnienia. Błazen staje się tutaj pewną konstrukcją myślową, strukturą, której fragmenty odsyłają do – wydawałoby się bardzo oddalonych – tropów. I chociaż na początku błazen nadaje kształt poszukiwaniom, z czasem coraz bardziej się zatraca wśród kolejnych przeróbek.

Monika Sznajderman próbuje znaleźć istotę błazna – nie wie do końca, czy powiązać ją z karnawałowym odwróceniem, z antytezą boskości czy ze śmiechem. Obok tych motywów przywołuje między innymi śmierć i szaleństwo – a każde z tych haseł oznacza dalsze wielotomowe błądzenie po literackich pomysłach i inspiracjach. Sznajderman wybiera najważniejsze jej zdaniem przykłady ilustrujące obecność motywu błazna w kulturze i nie rozgranicza rozrywek ze względu na stopień ich umasowienia lub elitarności. Tylko tak może przezwyciężyć brak granic dla interpretacyjnego śledztwa.

W figurze błazna zadziwiająco mało dostrzega autorka komizmu, owszem, odwołuje się do wielkich teorii śmiechu, ale wyraźnie bardziej ufa językowi metafor i symboli – komizm w postaci błazna nigdy nie wiąże się u niej z czystym śmiechem, zawsze służy innemu celowi. I z czytelniczego punktu widzenia trudno odmówić autorce racji – o wiele ważniejsze wydaje się zestawienie wizerunku błazna w roli boga czy błazna przezwyciężającego eschatologiczne zmartwienia. Z czasem błazen – wymykający się definicjom przechodzi płynnie w bardziej konkretne sylwetki, zastępuje go na przykład don Kichot – i to jego recepcję śledzi Sznajderman na przestrzeni wieków.

Autorka mnoży znaczenia i przywoływane literackie konkretyzacje, bez trudu dokonuje międzyepokowych (i interdyscyplinarnych) przeskoków, by wykazywać powiązania w temacie błazna. Dla odbiorców będzie to zatem zręczna makatka, obraz upleciony z wielu drobnych elementów. Sama opowieść utrzymana jest w dobrym rytmie – tak, że nie czuje się przejść między źródłami. Monika Sznajderman nie tylko jednak imponuje znajomością tematu i łatwością poruszania się po cudzych opowieściach – jej książka jest też umiejętnością odrzucania pewnych ścieżek. Nie da się w tomie, mimo precyzji myślowej i narracyjnej, ogarnąć całego zagadnienia, wiele razy też kuszą odkrywane po drodze nowe kierunki interpretacji. W takich momentach Monika Sznajderman nie zapomina o swoich zadaniach jako przewodniczki po motywie błazna – sygnalizuje tematy, do których zainteresowani i tak trafią (jeśli dotąd im się to nie udało), sugeruje, że mogłaby rozwinąć myśl, gdyby miała na to więcej miejsca i zaznacza, co jest warte uwagi. Figurę błazna – nie tylko jako postać, ale i postawę autora – wpisuje w szerszy kulturowy kontekst, podkreślając dla czytelników zjawisko, które często pozostaje na marginesie badań literackich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz