Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.
Wśród wrogów
Anna Karpińska rozwija się twórczo w kolejnych powieściach obyczajowych, chociaż nie może się pozbyć manii bezustannego podawania imion bohaterów w dialogach. I choćby nie wiem jak szukać usprawiedliwień (najważniejsze – że forma imienia świadczy o stosunku do rozmówcy) – imion jest za dużo. Ale w „Za jakie grzechy” to przyzwyczajenie przestaje być nawet uciążliwe. Lektura nie dość, że toczy się stosunkowo szybko, to jeszcze z racji zawodowych perypetii bohaterki odwraca uwagę od tego formalnego, jednego z bardzo nielicznych zresztą, błędów.
Alina ma prawie trzydzieści lat, za sobą burzliwą przeszłość, a przed sobą – wizję zarządzania połową firmy, którą zostawił jej w spadku ukochany wuj. Na co dzień Alina pracuje jako psychoterapeutka i boryka się z własnymi demonami: narzeczony zostawił ją przed ołtarzem, by natychmiast związać się z jej siostrą (w chwili ślubu zresztą już ciężarną), matka żąda wyrozumiałości i kolejnych ustępstw ze strony Aliny na rzecz siostry. Bohaterka nie potrafi już zbudować trwałego związku, a w dodatku musi zmierzyć się z potężną aferą finansową w drukarni. Jedynie na przyjaciółkę może naprawdę liczyć, wobec wszystkich innych musi stosować zasadę ograniczonego zaufania.
Firmą wraz z Aliną zarządzać ma starszy o osiem lat Tomasz. Pracownicy traktują go jak jedynego szefa, a Alina, świadoma psychologicznych zagrywek, próbuje dopiero wywalczyć sobie pozycję wśród pewnych siebie, a czasem wręcz aroganckich pracowników. Anna Karpińska dzieli opowieść na kilka sfer. Przeszłość sprzed kilku lat przedstawia w migawkach przełomowych dla Aliny. W ten sposób czasem zdradza tajemnice, których wcześniej nie akcentowała, co sprawia, że historia robi się bardziej nieprzewidywalna. Do przeszłości należą między innymi traumy okołoślubne i nieudane kolejne związki, ale i relacje z najbliższymi, którym obecnie Alina nie może ufać. W teraźniejszości pojawia się temat ratowania firmy, ale i seria perypetii sercowych w różnych odsłonach. Alina wciąż poznaje nowych ludzi (lub odświeża dawne znajomości), podczas gdy jej przyjaciółka rozpaczliwie próbuje wygrać rywalizację z teściową. Karpińska jest przekonująca zarówno wtedy, gdy chodzi o zarządzanie firmą (bohaterka profesjonalnie odnajduje się w nowej sytuacji), w powinnościach psychoterapeuty czuje się pewnie – fałszu nie wyczuwa się również w interpersonalnych kontaktach, chociaż do tego autorka zdążyła już czytelniczki przyzwyczaić.
„Za jakie grzechy” to powieść, która – jak wiele obyczajówek – mówi o poszukiwaniu szczęścia i trudnej drodze do poznania siebie. Ale dzięki poszukiwaniom w dziedzinach pozauczuciowych „Za jakie grzechy” staje się obyczajówką atrakcyjną. Tematyczna różnorodność zapewni Annie Karpińskiej uznanie czytelniczek.
Pokrzywdzona przez rodzinę bohaterka ma prawo do cierpienia – ale swoich krzywd nie przedstawia cierpiętniczo. Stanowią one niezbędny element życiorysu, coś, co trzeba zaprezentować, żeby wyjaśnić aktualne komplikacje. Karpińskiej udaje się poprowadzić narrację z wyczuciem i bez odwoływania się do banałów. Jedynie do ostatecznego wątku romansowego można mieć zastrzeżenia – wydaje się być zbyt wymuszony, żeby łatwo się w niego wierzyło.
Anna Karpińska po raz kolejny wychodzi do czytelniczek z historią bogatą w fabularne pomysły natury uczuciowej i pozwala sobie zaufać w kwestii wypełniania codzienności bohaterów. Tom „Za jakie grzechy” to apetyczna obyczajówka, dowód na ewolucję pisarstwa tej autorki, a i dobra propozycja z półki literatury kobiecej. Perypetie Aliny, niemal filmowe, zachęcają do śledzenia wartkiej historii. Karpińska pisze zwyczajnie i wie, co chce osiągnąć – jej bohaterowie są wystarczająco plastyczni, by angażować w swoje problemy czytelniczki. „Za jakie grzechy” to zestaw ciekawych pomysłów połączonych udaną narracją, za to pozbawionych fabularnych naiwności. Karpińska odrzuca znane scenariusze, czym na pewno trafi do odbiorczyń.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz