* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 4 kwietnia 2014

Chris Tvedt: Krąg śmierci

WNK, Warszawa 2014.

Śledztwo na zimno

Świat przestępców w kolejnej części przygód adwokata Mikaela Brenne znów mocno zazębia się z codziennością prawników. Tym razem jednak to śledczy pada ofiarą przemyślnej intrygi i traci wszystko, co do tej pory osiągnął. Nawet oczyszczenie z zarzutów nie pomoże mu w odzyskaniu kancelarii – Mikael musi rozpocząć pracę dla Synne, dawnej aplikantki. Nie poddaje się i wyrusza na wyspę, którą swojego czasu wstrząsnęła wiadomość o zabiciu dwóch młodych kobiet.

W „Kręgu śmierci” Chris Tvedt wystawia siły Mikaela na poważną próbę. Ogranicza mu możliwości działania i burzy poczucie bezpieczeństwa, zmusza do odejścia od utartych szlaków. Brenne sam staje się ofiarą prawniczej machiny i celem ataków kolegów po fachu – którzy wykorzystują pierwszą okazję, by odpłacić za wszelkie przykrości. Perfekcyjnie przygotowana intryga może pogrążyć bohatera, ale pomoc nadciąga z nieoczekiwanej strony. Trzeba tylko przezwyciężyć własną dumę. Jak zwykle u Tvedta, powieść rozwija się w dwóch sferach – jedna to praca umysłowa, próby rozwiązania zagadek i snucie wniosków. Tu plasują się też typowe zagrywki z sal sądowych i to, co ma związek z detektywistycznymi teoriami. Druga jest warstwą sensacyjną i ukłonem w stronę filmów akcji. Brenne nie obawia się konfrontacji z przestępcami, dobrowolnie ładuje się w największe (choć często nieuświadamiane) niebezpieczeństwa i mierzy się z najgroźniejszymi. To sprawia, że może stracić zdrowie lub życie – zwłaszcza że wszelkie akcje prowadzi samotnie i bez wsparcia znajomych.

W „Kręgu śmierci” rysuje się też jałowość obyczajowej odsłony historii. Brenne nie jest już ze swoją dawną partnerką, a wśród poznawanych kobiet nie pojawia się kandydatka na tę jedyną. W związku z tym autor stara się nieco wzbogacić prywatność prawnika. Przedstawia ostatnie chwile z życia jego wieloletniego przyjaciela i wspólnika: konflikt wywołany decyzjami zarządu i wizerunkiem Mikaela gaśnie, gdy rozpoczyna się wątek umierania na raka. To Tvedt wykorzystuje dla pokazania ludzkiej twarzy bohatera – bo doskwierająca mu ogólna samotność nie nastraja optymistycznie.

Całą książkę Tvedt opiera bardzo często na rozbudowanych dialogach. W narracji okazuje się surowy i wolny od „literackości” – opisy służą mu tylko do nasycania brutalnością scen z kryminalnego półświatka, ale sama istota kryminalnej opowieści, jak to często bywa we współczesnych pozycjach z literatury rozrywkowej, zostaje ograniczona do przerzucania się kwestiami. Rzadko kiedy owe kwestie zyskują jeszcze oprawę narracyjną – to nie jest autorowi potrzebne, on woli zestawiać czyste emocje z działaniem. Z całą pewnością obce są mu drobiazgowe analizy i opisy naprowadzające czytelników na ślad prawdy. Wszelkie zabiegi literackie, które mogłyby funkcjonować jako upiększacze, są tu wyeliminowane. Dla autora największe znaczenie ma bycie w centrum wydarzeń. Wyjątek robi jedynie dla oryginalnych charakterów. Powtarza, że przestępcy nie należą do ludzi zrównoważonych psychicznie – i stara się przedstawić ich z punktu widzenia odstępstw od normy, co daje w efekcie ciekawe portrety.

„Krąg śmierci” kilkakrotnie zmieniać będzie kierunek. Nie zabraknie w nim dynamiki i filmowych scen. Raczej trudno w niej przywiązywać się do postaci – sam Tvedt traktuje je zresztą bez sentymentu, co z kolei bardzo pasuje do zimnego, beznamiętnego tonu. „Krąg śmierci” ma skandynawską (nie)melodyjność i jest lekturą la tych wszystkich, dla których najbardziej liczy się brawura, samotność i tempo historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz