* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 19 kwietnia 2014

Jill Mansell: Nie traćmy ani chwili

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014.

Pomoc

Można ograne romansowe chwyty i zbanalizowane tematy jeszcze raz zaserwować czytelniczkom w taki sposób, by mimo świadomości finału przywiązały się do bohaterów i kibicowały im przez długą i apetyczną powieść. Kto ma wątpliwości, powinien sprawdzić, jak z takim zadaniem radzi sobie Jill Mansell. Jej „Nie traćmy ani chwili” opiera się w końcu na zabiegu tak wyeksploatowanym, że aż wręcz niemożliwym już do użycia. A jednak autorka wciąga w tendencyjną historię i przedstawia ją z ogromnym wyczuciem – przyjemność czerpie się nie tylko – mimo wszystko – z relacji między postaciami, ale też z samej narracji, co nie zawsze w romansowych obyczajówkach jest oczywiste.

Dex to lekkoduch, który lubi imprezowe życie i luksusy. Nie zamierza się ustatkować, odpowiedzialność to ostatnia z cech, jakie mógłby prezentować. Jednak kiedy nagle umiera jego ukochana siostra, Dex zaczyna opiekować się jej ośmiomiesięczną córeczką i przeprowadza się na wieś. W sprawach związanych z małą Delphi i z prowadzeniem domu pomaga mu Molly, życzliwa sąsiadka. W okolicy nie brakuje pięknych kobiet, które chciałyby uwieść przystojnego singla. Wokół tego motywu Mansell buduje akcję. Ale przygląda się też mieszkańcom wsi i ich sercowym lub rodzinnym troskom. Nie tylko Dex zadomawia się w nowym miejscu – i odbiorczynie szybko poczują się tu jak u siebie, a dalszoplanowe problemy odciągną ich uwagę od podstawowego tematu i znanej konwencji. Jill Mansell potrafi splatać losy postaci mniej ważnych – sprawia, że cała powieść tętni życiem i pełna jest bardzo silnych wrażeń. Kolejne bohaterki stają się bliskie czytelniczkom, a za sprawą intensywności i różnorodności uczuć bardzo ubarwiają książkę. Mansell nie pozostawia odbiorczyń z jednym tendencyjnym pytaniem o finał motywu Dextera. Angażuje wszystkich w losy różnych postaci ze wsi – a że życie jest tu bardziej prawdziwe i głębsze niż na snobistycznych londyńskich imprezach, łatwiej zaprzyjaźnić się z postaciami, czasem dość oryginalnymi.

Tu każdy budzi sympatię lub antypatię na swój indywidualny sposób. Warto zwrócić uwagę na genialną kreację kilkumiesięcznego dziecka – Mansell wprowadza dziewczynkę, którą pokochają nawet czytelniczki nieprzepadające za dziećmi w czytadłach. Ta autorka po prostu nie popełnia błędów tak typowych u mniej wprawnych pisarek obyczajówek – unika pułapek słabej literatury, dzięki czemu łatwiej jej sugerować prawdziwość przedstawionego świata. To ważne, skoro posługuje się znanymi i rozpoznawalnymi przez czytelniczki schematami, które w zasadzie wykluczają wiarę w szczerość fabularnych sytuacji.

Jill Mansell tworzy powieść romansową w stylu, od którego łatwo się uzależnić. Są tu wszystkie składniki dobrej literatury kobiecej, ciekawe charaktery, liczne problemy o szczęśliwych zakończeniach, silne emocje oraz wiele wątków budzących ciekawość. Autorka nie eksperymentuje z gatunkiem, zapewnia odbiorczyniom dokładnie to, czego oczekują – a przy tym unika tonów tendencyjnych. Rozrywka polega w tym wypadku nie na ciekawości zakończenia (które musi być od początku jasne dla wszystkich), a na przyjemności śledzenia drogi do owego zakończenia. Zresztą Mansell dobrze zdaje sobie sprawę z pułapek konwencji – i sama je czasem wyśmiewa w tekście, przez co nie pozwala sobie na nadmierną tkliwość czy niepotrzebne sentymenty. Pisze kolejną powieść, którą chce się czytać do ostatniej strony – lekką, niegłupią, przyjemną i pełną atrakcyjnych pomysłów. „Nie traćmy ani chwili” to literatura rozrywkowa na dobrym poziomie – Mansell należy do autorek, którym w kwestii opowiadania i wymyślania ciekawych historii można zaufać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz