* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 10 kwietnia 2014

Kristan Higgins: Nie ma tego złego

Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.

Miłość po traumie

W takich historiach wiadomo, jaki będzie finał, wiadomo też, z kim. Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko cieszyć się samą narracją. Kristan Higgins próbuje uprzyjemnić odbiorczyniom oczekiwanie na płomienny romans przez wątki spoza egzystencji Faith i nawiązania do przeszłości. Rodzinę bohaterki obdarza oryginalnymi charakterami i poglądami, wszystkich wplątuje w ciekawe dalszoplanowe relacje. Bo tło romansu Faith musi zrekompensować czytelniczkom schematy z pierwszego planu. Faith jest jak Bridget Jones. Ma lekką nadwagę i tendencję do popełniania niezręczności przy przystojnych mężczyznach. Zdarza jej się skompromitować przed Levim, którego szczerze nie cierpi od czasów swojego niedoszłego ślubu. To Levi nie dopuścił do przysięgi przed ołtarzem – świadomy, że wybranek Faith i jego najlepszy przyjaciel jest gejem. Upokorzona Faith do rodzinnego miasta powraca dopiero po trzech latach – teraz Levi wyzwala w niej czystą złość. Chociaż obiektywnie rzecz biorąc – to superprzystojniak, samiec alfa i komendant policji. Faith obwinia go o swoje niepowodzenia, ale nie może pozostać obojętna na jego wdzięki.

Na pierwszym planie Higgins prezentuje zatem najbardziej klasyczny i zbanalizowany romans. Operuje tanimi chwytami i rozwiązaniami rodem z melodramatów. Nikogo nie zdziwi, że Levi zwraca uwagę na Faith zwłaszcza wtedy, gdy jest ona nieatrakcyjnie ubrana, ma potargane włosy i przeżywa rozmaite kryzysy. Nikogo też nie zdziwi, że sam Levi zawsze prezentuje się idealnie i stanowi obiekt westchnień wszystkich kobiet znajdujących się w pobliżu. Takie są prawa romansu, trudno od tego wątku w fabule oczekiwać czegoś więcej. Dlatego też Kristan Higgins rozbudowuje rzeczywistość bliską bohaterom. Po pierwsze, w młodości Faith kryje się mroczna tajemnica i przyczyna traumy – niby odbiorczynie wiedzą, co się stało w rodzinie, a jednak do końca nie znają wszystkich faktów. Po drugie, do nietypowych należy pierwszy związek Faith z Jeremym – w mężczyźnie, który porzucił ją przed ołtarzem, Faith mimo wszystko ma oddanego przyjaciela. To relacja, która się nie znudzi, mimo jej jednobarwności. W rodzinie Faith zresztą mnóstwo jest nieidealnych związków – dziadkowie bez przerwy się kłócą (mimo że nie mogą bez siebie żyć), wokół ojca kręci się pewna drapieżna i czyhająca na pieniądze podstarzała uwodzicielka, a jedna z sióstr wciąż podejmuje erotyczne gry ze swoim mężem. W „Nie ma tego złego” każdy zajęty jest własnymi sprawami, co trochę odciągnie uwagę od doświadczeń Faith. Również u Leviego pojawiają się problemy – siostra nie umie odnaleźć się w rzeczywistości studenckiej, a była żona zamierza wrócić.

Kristan Higgins operuje motywami ogranymi i sprawdzoną konwencją – ale w jej powieści nie powinno się szukać oryginalności czy odkrywczości. Tu jest miejsce tylko na rozwijanie romantycznych uczuć, na prowadzenie historii ciepłej, optymistycznej i baśniowej do szczęśliwego oraz znanego wszystkim końca. Tę książkę czyta się bardziej dla narracji niż dla szczerości uczuć – Higgins wie, że jej odbiorczynie będą się wzruszać drobnymi gestami miłości ze strony wymarzonego faceta – stąd biorą się jej pisarskie decyzje. „Nie ma tego złego” to romans zorientowany na happy end, a skoncentrowany na tworzącej się mimo przeszkód więzi między bohaterami. To powieść rozrywkowa tylko dla fanek gatunku – bo te bez trudu wybaczą wszelkie uproszczenia i fabularne ustępstwa. Kristan Higgins pisze dla kobiet chcących wierzyć w miłość idealną i kompletnie nieżyciową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz