* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Grzegorz Łyś: Dzikie żądze. Bronisław Malinowski nie tylko w terenie

W.A.B., Warszawa 2021.

Egzotyka

Na fali zainteresowania dawnymi sławami pojawiają się na rynku kolejne biografie – tych, którzy w swoich czasach byli znani za sprawą własnych dzieł i dokonań. Grzegorz Łyś na rynek wkracza z potężną opowieścią o życiu Bronisława Malinowskiego, przynajmniej w założeniu – bo sporo miejsca poświęca kontekstom i relacjom. „Dzikie żądze. Bronisław Malinowski nie tylko w terenie” to publikacja imponująca i ciekawa, barwnie napisana – z narracyjną swobodą i wieloma pomysłami na sposób wprowadzania informacji. Jednak to, co jest wielką zaletą, momentami staje się też wadą książki: Bronisław Malinowski dość często znika autorowi z pola widzenia, a czytelnikom wystarczyć muszą wiadomości o jego kompanach lub sytuacji w Krakowie. Zresztą autor od takiej magicznej sztuczki zaczyna książkę: wymyśla sobie badacza-etnografa z egzotycznego kraju, wysyła go do Krakowa z czasów Witkacego i sprawdza, co owego badacza mogłoby zaskoczyć, zdziwić lub zniechęcić do poznawania zwyczajów ludzi. To zabieg, który pozwala wprowadzić w temat, wyjaśnia, dlaczego w ogóle autor bierze się za nakreślanie tła obyczajowego – takie uzasadnienie nie jest może potrzebne czytelnikom, przydaje się bardziej w tomach dla dzieci, ale tutaj ma swój urok. Przynajmniej do czasu, bo daje szansę na ironizowanie i podkreślanie zjawisk mniej oczywistych. Chodzi o to, żeby uniknąć typowego przedstawiania historii rodu i zanudzania czytelników faktami (a może też o zamaskowanie braków w biografii).

Jednak później Bronisław Malinowski nie na długo zagości w świadomości odbiorców. Pojawia się Bronek, który najbardziej wyróżnia się za sprawą niezwykłości przyjaciół. Szczególnie Stanisław Ignacy Witkiewicz zapewnia mocne przeżycia – i Grzegorz Łyś skręca w stronę Witkacego, pokazuje jego doświadczenia, przypadki i skrajności z biografii. Problem w tym, że gubi w tej opowieści Malinowskiego na długo. I dopiero gdy bohater tomu wyruszy w swoją podróż, która zaowocuje sławiącymi go dziełami (nie omieszka Grzegorz Łyś zaznaczyć, że nie ma w „Życiu seksualnym dzikich” erotycznych ekscesów, przynajmniej nie tyle, ile można by się spodziewać), opowieść nabiera „właściwych” rumieńców: pozwala przyjrzeć się bliżej specyfice pracy etnografa i umożliwia śledzenie jego pomysłów. „Dzikie żądze. Bronisław Malinowski nie tylko w terenie” to książka atrakcyjna dla dzisiejszych odbiorców. Warto tu też podkreślić, że autor rezygnuje ze stylistyki pop i z upraszczania, zależy mu na tym, żeby wydobyć jak najwięcej szczegółów i smaczków związanych z pracą bohatera książki. Stawia na fakty i na koloryt lokalny, wie, że ma możliwość zaintrygowania czytelników przeszłością i historią badań nad różnymi kulturami. „Dzikie żądze” to lekturowa przygoda, całkiem nieźle przygotowana. I chociaż można by z powodzeniem odchudzić ten tom o całą część związaną bardzo ściśle z Witkacym – Grzegorz Łyś pisze na tyle dobrze, że warto się z tą publikacją zapoznać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz