* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 28 sierpnia 2021

Piotr Patykiewicz: Łukasz i kostur czarownicy

Bis, Warszawa 2018.

Czary

Piotr Patykiewicz decyduje się na bardzo klasyczne poprowadzenie historii. Pisze tak, jakby był zapatrzony w stare baśnie i ufał tylko im, a jednocześnie momentami wydaje mu się, że sam nie wyrósł z dzieciństwa (jaki mały chłopiec wspominałby mecz z lat 70. XX wieku? Nawet zarażony pasją przez rodziców czy dziadków nie mógłby wzbudzić u siebie takich uczuć). Posługuje się typowymi i sprawdzonymi w literaturze czwartej z dawnych czasów chwytami i nawet jeśli bardzo stara się wpleść w opowieść wątki aktualne, nie przekona do siebie wyczuciem czasów. Zresztą – zakorzenienie w teraźniejszości do niczego nie jest mu potrzebne, skoro za chwilę ucieknie w świat fantazji i będzie musiał działać w przestrzeni nieznanej, żeby radzić sobie z potężnymi wyzwaniami. A klasyka wprowadzona jest już na początku, kiedy trzeba chłopca wyrwać z bezpiecznego otoczenia. Chociaż bohater ma z całą rodziną jechać na wczasy do Chorwacji, w ostatniej chwili plany ulegają zmianie. Tata musi zostać w pracy, mama nie zamierza wybierać się nigdzie bez niego, bo potrzebowała obecności męża. Szybko staje się jasne, że nawet z mamą Łukasz nie będzie mógł pobyć, bo ta trafia szpitala. W tej sytuacji chłopiec musi wyjechać do dawno niewidzianej krewnej, bardzo starej i zdziwaczałej ciotki. Problem w tym, że u ciotki nie ma internetu, a sama staruszka mentalnie nie nadąża za czasami: nie będzie mogła dogadać się z dzieckiem. Zapowiadają się tragiczne wakacje. Już na początku kłopoty się mnożą: najpierw Łukasz zostaje okradziony ze swojego bagażu: ląduje u ciotki tylko w tym, co miał na sobie. Później pada ofiarą podwórkowego gangu, są tu starsi chłopcy, którzy znęcają się nad nowym bardzo chętnie – i nawet jeśli wszyscy usprawiedliwiają to sytuacją w domu, Łukasz będzie musiał stawić czoła młodocianym bandytom. Być może przy pomocy odrobiny czarów, bo właśnie wtedy do akcji wkracza ciotka ze swoimi nadnaturalnymi umiejętnościami. I tak akcja toczy się w zasadzie dwutorowo. Z jednej strony jest Łukasz, który poznaje przestrzeń magii. Nie może liczyć na pomoc rodziców, ale wsparcie ciotki też na wiele się nie przyda, gdy i ona poważnie się rozchoruje i trafi do szpitala. Chłopak ze strzępków danych będzie musiał poskładać wiedzę, która umożliwi przyjście z pomocą. Kostur czarownicy to przedmiot, którego nikomu poza właściwą czarownicą dotykać nie wolno – ale jeśli to jedyna droga do uzyskania pomocy, nie ma na co czekać. W tej sytuacji wyzwania, przed jakimi staje bohater, są potężne i przedziwne. A Piotr Patykiewicz może skupić się na prezentowaniu tego, co dzieje się w domu pierwszego „oprawcy” Łukasza. Podkreśla pijaństwo ojca i płynące z tego konsekwencje dla najmłodszych członków rodziny, zwraca uwagę czytelników na patologiczny dom, w którym wszyscy starają się zachować pozory normalności i radzić sobie z sytuacją. Przez to „Łukasz i kostur czarownicy” to książka bardziej skomplikowana niż mogłoby się na początku wydawać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz