* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 19 października 2022

Irvin D. Yalom, Marilyn Yalom: Sprawa śmierci i życia. Pamiętnik wybitnego psychoterapeuty i jego chorej na raka żony

Czarna Owca, Warszawa 2022.

Pożegnanie

Irvin D. Yalom ma osiemdziesiąt osiem lat, kiedy dowiaduje się, że jego młodsza o rok żona (a ukochana od piętnastego roku życia) zaczyna chorować na szpiczaka. Diagnozy nie pozostawiają wątpliwości: Marilyn nie ma już zbyt dużo czasu, ta choroba, mimo podjętego leczenia, zniszczy ją raczej szybko. Kobieta proponuje zatem swojemu mężowi stworzenie książki - wspólnego pamiętnika z ostatnich chwil razem. "Sprawa śmierci i życia. Pamiętnik wybitnego psychoterapeuty i jego chorej na raka żony" to publikacja będąca pożegnaniem. W tytule książki tego nie ma, ale Marilyn Yalom również należała do środowiska naukowego i zajmowała się między innymi badaniem tematu kobiet. W tej pozycji nie chodzi jednak o popisywanie się dokonaniami na uczelniach lub w ramach wykonywanych zawodów, chociaż Irvin D. Yalom z bezradności wykorzystuje nawiązania do swoich zajęć. Ta para nie prowadzi konwencjonalnego zwierzenia - "Sprawa śmierci i życia" nie daje się zaklasyfikować jako literatura szpitalna. Jest diagnoza, odrobina lęku - ale czytelnicy nie dowiedzą się, z jakimi problemami mierzyło się małżeństwo na początku. Nie ma tu opisywania zdrowotnych komplikacji ani wizyt lekarskich. Marilyn nie skarży się na los i nie zastanawia, dlaczego to właśnie ją spotkało. Nie dzieli się z czytelnikami intymnymi szczegółami leczenia. Od czasu do czasu jedynie zastanawia się nad tym, z jakimi konsekwencjami będzie musiała się mierzyć. W zasadzie nie chce rozmyślać o chorobie - od razu przygotowuje się na umieranie. Z kolei Irvin D. Yalom nie może uwolnić się od myśli, że nie poradzi sobie po śmierci ukochanej. Wciąż przypomina, jak długo jest w niej zakochany i sięga do własnego doświadczenia w psychoterapii, żeby uzmysłowić odbiorcom, jak przeżywa się żałobę. Wpada w minorowe tony, przestaje też bać się własnej śmierci. Ogląda cierpienie żony i czuje bezradność w związku z tym - wie, że w żaden sposób nie da rady przejąć nawet części jej zmartwień. Przeżywa ciągły stres, przed którym nie może już uciekać w pracę: zaprzestał praktyki terapeutycznej. Żeby oderwać się od przykrych tematów z domu, przedstawia sceny z gabinetu albo odwołuje się do własnych książek. Nie ucieknie jednak przed najważniejszym.

Stopniowo - chociaż odbiorcy tego nie widzą - następuje przemiana w małżonkach. Oboje przekonują się, że śmierć będzie lepszym rozwiązaniem niż codzienne katusze. Irvin D. Yalom postanawia przekonać żonę, że bez niej sobie poradzi: zdaje sobie sprawę, że Marilyn z tego powodu nie chce go zostawiać i zmusza się do podejmowania kolejnych nieudanych prób leczenia. Marilyn ma dość bólu i efektów ubocznych rozmaitych terapii: leczenie jest nieskuteczne i jedynie przedłuża męki. W rozmowach i w rozdziałach pisanych na przemian przez małżonków pojawia się temat eutanazji - tutaj jako śmierci z pomocą lekarza. Lektura zamienia się w próbę przekonania czytelników do zasadności takiego postępowania. Autorzy zajmują się przedstawianiem wyzwań związanych ze śmiercią na receptę. Marilyn odchodzi, kiedy tak właśnie postanowi. Irvin przedstawia jeszcze początek funkcjonowania bez żony: mierzy się z zaskakującymi reakcjami własnego organizmu. Nie ma tu żalu odbiorców ani budzenia ich wzruszeń. Autorzy - chociaż wprowadzają do intymnej przestrzeni - nie pozwalają sobie na pełną szczerość. Sporo pozostawiają dla siebie, pomagają jednak sprawdzić, jak to jest - przegrać z chorobą i przewartościować swoje życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz