* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 23 lipca 2022

Marta Matyszczak: Sopot w trzech aktach

Dolnośląskie, Wrocław 2022.

Trup nad morzem

Marta Matyszczak powraca do relacji Gucia i wysyła bohaterów uwielbianych przez wszystkich na wakacje nad morze. W Sopocie czas mają mile spędzić Róża z mężem, Szymonem Solańskim, ale też... Brygida Buchta oraz aspirant Barański ze swoją nową partnerką, Potomek-Chojarską. Gucio obserwuje wszystkich i wynotowuje co ciekawsze informacje, dzieli się nimi z czytelnikami i jak zwykle - serwuje mnóstwo sarkazmu w swoich wyznaniach. Wszystko zaczyna się z chwilą, gdy wzięta za topielca Róża faktycznie znajduje przy brzegu zwłoki - wiadomo, że wakacje nie będą wyglądały normalnie, bo trzeba zaangażować się w śledztwo. Sam Barański, nawet jeśli wspierany przez lokalne służby, nie da rady poznać prawdy. Róża i Szymon mają za to wprawę w rozwiązywaniu detektywistycznych zagadek - i tym razem nie będą bezczynnie czekać na wykrycie sprawcy.

Kryminały pod psem biegną zwykle dwutorowo: teraźniejszość przeplatana jest scenkami z przeszłości, nie inaczej jest i tym razem. Marta Matyszczak zabiera odbiorców do Sopotu z czasów międzywojnia, przyglądając się przyjaźni czterech dziewczyn, przedstawicielek czterech różnych narodowości (trudno o lepsze zarysowanie wielokulturowości). Wychodzi na to, że w Sopocie przez cały czas coś się dzieje: amatorzy mocnych wrażeń mogą tu przybywać niezależnie od czasów. W "Józefinie", całkiem przyjemnym pensjonacie, chwilowo trudno o sielankę. A jednak perypetie Gucia, Róży i Szymona sprawiają, że odbiorcy będą się z lektury bardzo cieszyć. Marta Matyszczak jak zwykle intrygę kryminalną obudowuje mnóstwem humorystycznych i obyczajowych scenek - wie, jak podkreślać charaktery postaci i co robić, żeby opowieść nikomu się nie dłużyła. Proponuje śledztwo, które rozgrywa się niejako mimochodem, na marginesie wydarzeń - tak, żeby nie fundować odbiorcom papierowych rozmów i kolejnych kadrów z procesu zdobywania informacji. Czego nie wykryją Róża i Szymon - często przypadkiem i w oderwaniu od siebie - tego dowie się Gucio. Czytelnikom pozostanie łączenie faktów i sprawdzanie, jak przeszłość przenika się z teraźniejszością. Autorka starannie wybiera miejsce akcji: w pierwowzorze "Józefiny" lubi wypoczywać, a o dawnych czasach dowiaduje się z odpowiednich publikacji. Tym samym nie tylko zapewnia odbiorcom garść wiadomości - może bardziej przekonująco prowadzić narrację. "Sopot w trzech aktach" to nie tylko spotkanie ze znanymi i lubianymi bohaterami: autorka wie, jak odchodzić od schematów w kryminałach, tworzy historię, która wciąga. Proponuje zestaw przygód komicznych - ale połączonych z dramatami dalszoplanowych postaci. Róża zwykle popełnia rozmaite gafy, Gucio tęskni za kiełbasą śląską, a Szymon wreszcie zyskuje spokój ducha. Trio uwielbiane przez publiczność literacką może spełniać swoje marzenia. Nawet to o przerobieniu mieszkań na ekskluzywny apartament (w czym wydatnie pomagajądwie matki...). Każdy, kto chce się dowiedzieć, co słychać u Solańskich, może tu znaleźć sporo dla siebie: dobrze, że Marta Matyszczak do swojego pierwszego cyklu powieściowego dodaje kolejne historie. Nie traci przy tym pomysłów i po "żyli długo i szczęśliwie" potrafi poprowadzić niezwykłą parę przez szereg następnych niespodzianek. Rozśmiesza, zapewnia rozrywkę i do tego nie męczy: "Sopot w trzech aktach" to dowód na to, że powieściami kryminalnymi można się nieźle bawić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz