* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 8 lipca 2022

Kamil Baleja: Tato, no weź. Kupa i inne radości tacierzyństwa

Agora, Warszawa 2022.

Odkrycia rodzica

Przed laty to Wawrzyniec Prusky przyciągał czytelników do opowieści o perypetiach związanych z rodzicielstwem: w dobie mody na parentingowe wyznania coraz trudniej przebić się z prostymi spostrzeżeniami na temat zmian w życiu świeżo upieczonych rodziców. Kamil Baleja próbuje: w tomie "Tato, no weź" zwierza się czytelnikom ze swoich - przerysowanych i odpowiednio puentowanych doświadczeń. Nie szuka udziwnionych tematów, skupia się na tym, co najbardziej zwyczajne i często przyziemne, opowiada o kolkach i kupkach, o nauce korzystania z nocnika, o chorobach dziecka wysłanego do żłobka. Zamierza przekonać odbiorców, że życie rodzica to pasmo wyzwań, na które nie można się przygotować - to materiał w sam raz na satyryczne eksperymenty. Jest przy tym sarkastyczny i stara się być dowcipny - czasami problemem jest to, że wykorzystuje obiegowe żarty, przekuwając je w rzekome rozmowy z domu: to najsłabszy element historii. Na szczęście zdarza się to dość rzadko, a Kamil Baleja raczej dba o lekki ton i wypełnienie scenek żartami. Nie do końca wie, jak doszlifować puenty, żeby wybrzmiewały jeszcze lepiej - jednak nie przygotowuje przecież tekstów na estradę, a przyjemną rozrywkową lekturę. Trafi nie tylko do rodziców, chociaż im akurat może coś podpowiedzieć - przekona do siebie fanów optymistycznego spojrzenia na świat, tych, którzy w każdej porażce widzą źródło śmiechu. "Tato, no weź" to książka, w której pojawi się też motyw rozliczania innych z zachowań wobec małego dziecka: cały sztab cioć, lekarzy i niań, babć i przypadkowych przechodniów może zostać zaskoczony pomysłowością malucha nie mniej niż ojciec. Kamil Baleja śmieje się z własnych przygód, a także ze stereotypów związanych z wychowywaniem dziecka. Zabiera odbiorców na plac zabaw i do sklepu, do łazienki i na plażę. Przy okazji portretuje też rodaków w najbardziej żenujących momentach. Bawi się wizją kolegów i sąsiadów, którzy na każde wezwanie (a czasami też i bez wezwania) przybędą z odsieczą, odpowiednio zaopatrzeni. Tłumaczy, dlaczego malucha nie wolno spuszczać z oczu i przygotowuje na wyzwania w przychodni.

Każdy rozdział z "Tato, no weź" to osobne zagadnienie przekute na felieton czy też wyznanie. Kamil Baleja stawia na pokazanie rodzicielstwa z nutą ironii, na wesoło - bez nadęcia czy przestróg. Wystarcza mu, że może utrwalać czas spędzany z dzieckiem i uzupełniać go o komiczne komentarze, dzięki czemu uświadamia czytelnikom, z jakimi wydarzeniami i dylematami mogą się spotkać, kiedy staną się rodzicami. Jest w tym czułość, jest zabawa. Autor nie wprowadza żadnych innowacji, nawet w doborze tematów nie zaskoczy - a jednak pozwala się trochę odprężyć i pośmiać, zapewniając sympatyczne rodzinne scenki. Pisze bezpiecznie, dla szerokiego grona odbiorców. To idealna książka na relaks, zestaw drobnych powodów do radości i codzienność w krzywym zwierciadle. Kamil Baleja przekona zwłaszcza młodych rodziców - ale nie tylko do nich się kieruje. Na marginesie walczy z rzeczami, które go irytują: całym rynkiem produktów dla dzieci, idiotycznymi kreskówkami czy manierą zdrabniania i dziubdziania w mówieniu do maluchów - przemyca takie wstawki dla własnej higieny psychicznej. Codzienność z dzieckiem bywa inspirująca - i łatwo się o tym przekonać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz