* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 20 maja 2018

Jan Stanisław Witkiewicz: Malarze tańca. Ernst Oppler, Arthur Grunenberg i Ludwig Kainer

Iskry, Warszawa 2018.

Dwie narracje taneczne

Jan Stanisław Witkiewicz przyzwyczaił już czytelników do tego, że potrafi zajmująco opowiadać o balecie i artystach z nim związanych, bez względu na to, czy odwołuje się wyłącznie do klasycznych tekstowych narracji, czy posługuje się obrazami i zdjęciami, do których dodaje sugestywne opisy. Jego potężny tom "Malarze tańca. Ernst Oppler, Arthur Grunenberg i Ludwig Kainer" to kolejny w cyklu album poświęcony sztuce łączonej ze sztuką performatywną. Tym razem jednak właściwymi bohaterami nie są do końca tancerze, a rysownicy – ze względu na istnienie niemal wyłącznie szkiców ołówkowych, z rzadka kolorowanych, trudno tu w ogóle mówić o malarstwie. Malarskość jest jednak wpisana w tworzenie choreografii, w kostiumy i plastyczność ruchu – w ten sposób grafiki faktycznie nabierają malarskiego charakteru.

Pierwszy artysta jest tu pokazywany przez sześćdziesiąt prac (nie zawsze reprodukcji z oryginałów, czasami – z numerowanych odbitek, co skrupulatnie jest zaznaczane w podpisach), drugi przez dwadzieścia osiem, trzeci zaledwie przez cztery – ale za sprawą bliskości bohaterów portretów nie można było z niego zrezygnować. Jan Stanisław Witkiewicz przyjmuje albumowy system prezentowania prac. Duży format książki i kredowy papier także sugerują taki sposób odczytywania tomu. Na każdej rozkładówce znajduje się reprodukcja ilustracji oraz krótki opis tłumaczony również na angielski. Ryciny są datowane i odnotowuje się wszelkiego rodzaju próby lub sygnatury. W krótkiej notce Witkiewicz sięga do wiadomości na temat samych baletmistrzów i ich ról. Przedstawia albo konkretnego tancerza w związku z wybranym motywem (stosunek do bohatera i kostiumu, podejmowane decyzje), albo szczegóły dotyczące tańca: tu jest miejsce na sygnalizowanie znaczeń min, gestów i postaw. Do tego stara się autor omawiać detale dotyczące kostiumów i ozdób, rodzaju muzyki lub świateł. Czasami sięga po teorie choreografów albo po wydarzenia rzutujące na kształt baletu. Ponieważ często rysunki układają się w serie i przedstawiają kolejne sekwencje jednego występu, może dzięki temu autor wprowadzać niemal streszczenia samych historii w oparciu o zachowania tancerzy. Tłumaczy też, jak odczytywać kolejne elementy tańca. Daje zatem czytelnikom dość solidne podstawy do tego, żeby zrozumieli wymowę konkretnych dzieł, albo przynajmniej powiązali je ze znanymi fabułami. Zdarza się, że notki - zwłaszcza w przypadku sekwencji obrazków - ogranicza autor do niezbędnych danych, lub w ogóle z nich rezygnuje, kiedy już wyczerpał temat – pozwala natomiast zapoznawać się z rycinami i szkicami bez przeszkód. Z rzadka zdarza się, że dostrzega coś, na co odbiorcy większych szans nie mają (kostium wyszywany płatkami róż ma być doskonale widoczny w rysunku, ale trzeba by wielkiego samozaparcia i wyobraźni, żeby przy oglądaniu reprodukcji się z tym zgodzić. Jan Stanisław Witkiewicz próbuje odnotowywać, kiedy który twórca widział rejestrowane sceny, ale rezygnuje z danych biograficznych. Skupia się w opowieści na sztuce. Uwodzić czytelników może precyzją przy omawianiu kolejnych dzieł, a i znajomością świata baletu (chociaż przecież to żadne zaskoczenie dla tych, którzy śledzą jego publikacje). Pozwala w każdym rysunku dostrzec znaczenia powiązane z drobiazgami, na które w ogólnej wymowie tańca nie zawsze zwraca się uwagę. "Malarze tańca" to tom zaskakujący ze względu na podporządkowanie baletowi dwóch innych rodzajów sztuki, narracji, które zwykle z tańcem się nie łączą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz