* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 10 czerwca 2017

Przemysław Surma, Jakub Syty: Kubatu. Do trzech razy sztuka

Egmont, Warszawa 2017.

Maskotka

Pan inżynier, poważny uczony i wynalazca, chciałby przypomnieć osobie swój wyjątkowo atrakcyjny sen. Mógłby to zrobić z łatwością dzięki maskotce (sam zresztą ten pomysł wdrożył w życie), ale kameleon o imieniu Eon gdzieś mu znika. Inżynier szuka Eona w pobliskim lesie, a z pomocą przychodzą mu Kaj i Elwirka – którzy wprawdzie mieli zamiar zbierać poziomki na wycieczce, ale nie mogą zignorować tajemniczego szelestu w krzakach i… uciekającego Kubatu, który przecież jest ich przyjacielem. Prawdziwy Kubatu też angażuje się w poszukiwania – chce zrozumieć, o co chodzi nowej maskotce i poznać jej problem, żeby mu zaradzić. Eon bowiem nie potrafi się zdecydować, kim naprawdę jest. „Kubatu. Do trzech razy sztuka” to trzeci komiks dla najmłodszych – dynamiczny, kreskówkowy, fantazyjny, a do tego odrobinę pouczający. Bo w końcu wiedza na temat kameleonów przyda się przy poszukiwaniach Eona. Poza zmiennokształtną maskotką i rezolutnym Kubatu pojawią się w tej historii różne roboty i niezwykłe wynalazki – najlepsze, że dorośli niczemu się nie dziwią i szybko podchwytują rozmaite nietypowe rozwiązania, żeby pomóc inżynierowi i dzieciom.

Seria o Kubatu kierowana jest do najmłodszych odbiorców. Wskazuje na to nie tylko wybór tematu (maskotki) i jednowymiarowa, pouczająca fabuła. Wiek odbiorców wpisany jest również w same rysunki. Kadry w tej historyjce są duże (często to cztery paski na stronę, z rzadka dzielone na pół), a ilustracje pozbawione niepotrzebnych szczegółów. Do tego dochodzą nasycone kolory i… zaokrąglane kształty, jak również upraszczane sylwetki bohaterów. Postacie posługują się krótkimi zdaniami lub w ogóle hasłami, tak, że tomik czytać się będzie dzieciom łatwo i na pewno przekonają się do takiej formy rozrywki. W odróżnieniu od klasyki – choćby zeszytów Christy – najmłodsi ten tomik bez przeszkód czytać mogą samodzielnie. Owszem, dość szybko wyrosną z serii o Kubatu, ale autorzy na razie mogą zaangażować ich w akcję i kibicowanie postaciom. To bajka, w której kilka zagadek najzupełniej wystarczy, żeby odbiorcy wciągnęli się w fabułę. Nie bez znaczenia jest też postać Kubatu, najbardziej wyrazistej maskotki – o takiej marzyć może każde dziecko. To wstęp do opowieści detektywistycznych i przygodówek – ale na razie z ograniczaną adrenaliną, tak, żeby dzieci nie zamartwiały się losem Eona. Kryzys tożsamości to dość poważne zagadnienie, jednak autorzy umiejętnie wplatają je w całą historię – tak, by dylematy Eona stały się zrozumiałe dla odbiorców i żeby szybko udało się znaleźć potrzebne rozwiązanie. Jest to bajka dynamiczna i lekko dowcipna, pokazuje, jak działają komiksy – i dlaczego ludzie lubią je czytać. Dla najmłodszych będzie też ważne, że otrzymują „własną” serię, bez odwołań do znanych z mediów bohaterów. Kubatu to próba przełamania komiksów „dla wszystkich”, historia bajkowa i nastawiona na konkretną grupę docelową. Ma rozpoznawalny styl (i w scenariuszu, i w grafice) i nietuzinkowe postacie, tak, żeby zminimalizować wysiłek potrzebny do śledzenia i rozumienia historii. Kubatu to postać, która może łączyć świat bajki z tym realnym, tłumaczyć jeden przez drugi i wyznaczać sens istnienia ich razem. Wydaje się bohaterem na tyle odpowiedzialnym, by pospieszyć z pomocą, kiedy to konieczne – i na tyle dowcipnym, żeby zapewnić rozrywkę czytelnikom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz