* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 22 maja 2015

Rafał Kosik: Amelia i Kuba. Kuba i Amelia. Nowa szkoła

Powergraph, Warszawa 2015.

Wyzwania

Myślenie dwuksiążką to jest to, co Rafał Kosik w drugiej części przygód Amelii i Kuby zachowuje, mimo że rezygnuje z pomysłu prowadzenia dwóch równoległych i uzupełniających się narracji. „Nowa szkoła” to tom wspólny dla bohaterów – co nie znaczy, że gorszy niż podwojona „Godzina duchów”. Zdarza się zresztą, że w opowieści Kosik przeplata ze sobą „chłopięce” i „dziewczęce” punkty widzenia, jakby próbował wyrównywać literackie podziały uwzględniające wyłącznie płeć małych odbiorców. Bywa też, że akcentuje niemal równolegle tory myślenia Kuby i Amelii po to, żeby wskazać źródła niepotrzebnych konfliktów.

„Nowa szkoła” jest w pewnym stopniu powieścią adaptacyjną. Dzieci trafiają do obcego sobie środowiska – muszą odnaleźć miejsca dla siebie w zgranej już społeczności. W takich warunkach wyostrzają się rysy charakteru drugoplanowych postaci. Albert jako socjopata nie radzi sobie z opanowaniem szkolnych zasad towarzyskich i bezwiednie naraża się kolegom oraz nauczycielom. Mi z kolei wykazuje naturalne talenty przywódcze: wie, jak osiągnąć upragniony cel. Powraca tu motyw stały w tego typu historiach: szkolni prześladowcy. Kuba który wydaje się momentami młodszym bratem Felixa, przekonuje się, jak trudny bywa los „nowych”. Do tego Rafał Kosik dodaje wątek nieporozumień między nim i Amelią oraz… poważnego rywala, który za nic ma zasady uczciwości.

W ogóle Rafałowi Kosikowi udaje się tu zamieścić całkiem sporo ważnych nie tylko dla młodych odbiorców typów postaci: uzasadnienie – zmiana otoczenia – pozwala dostrzec z całą wyrazistością płytkość umysłową materialistek i bufonadę żądnych władzy. Kosik nie zawsze oskarża: syn Bardzo Ważnego Dyrektora na przykład musi podporządkowywać się zaleceniom ojca, co czyni z niego podwójną ofiarę. Autor przemyca kilka krzepiących uwag zamiast pocieszenia dla odbiorców: wredna dyrektorka to dobra szkoła życia. Bohaterowie przejmują się tym, co najważniejsze: relacjami interpersonalnymi, nie przejściowymi kłopotami w nowej szkole. Tematów Kosik porusza mnóstwo, każdego absorbują inne sprawy, więc „Nowa szkoła” na pewno nie będzie dzieci nudzić. Jest w tej powieści echo Niziurskiego, ale i elementy, za które młodzież pokochała serię o Felixie, Necie i Nice. Jest wreszcie pełne zrozumienie młodych ludzi, ich podstawowych zmartwień i lęków. Kosik nie zamieni się w pełną dobrych (i nieprzydatnych) rad panią pedagog – on rzeczowo podpowie, jak się zachować w trudnych sytuacjach. Nie będzie karmić banalnymi frazesami – więc dzieci mogą się poczuć docenione tym cyklem.

Nie byłby ten autor sobą, gdyby nie wprowadził do lektury licznych żartów. Gra i z wytworami popkultury, i z życiowymi zmartwieniami (alergia na sierść u miłośniczki zwierząt). Dowcip przesyca tę książkę i czasem również kamufluje wskazówki czy porady. Kosik dba o to, żeby młodzi odbiorcy nie traktowali czytania jak kary – proponuje tom lekki i wciągający. Do tego może wpleść w narrację cały szereg trudniejszych pojęć (razem z ich wyjaśnieniami w przypisach). To najlepszy sposób dyskretnego edukowania czytelników. Rozrywkowa lektura nie traci swojego charakteru, zyskuje za to dodatkowy atut. Rafał Kosik stara się walczyć ze zubażaniem języka – nie teoretycznymi rozwiązaniami a praktyką (chociaż Mi prowadzi dla siebie słowniczek trudniejszych pojęć, czytelnicy Kosika nie muszą kopiować tego sposobu: mogą po prostu cieszyć się czytaniem o przygodach Amelii i Kuby.

Dużo się tu dzieje na płaszczyźnie obyczajowej i w sferze uczuć, bo autor nie zapomina o tym temacie, do którego dzieci jeszcze się nie przyznają. Pisze prościej niż w FNiN (i szybciej zamyka rozdziały) – a nie ma się wrażenia, że obniża poziom, by dostosować się do wieku odbiorców. Ten autor także młodszym czytelnikom pokazuje, jak ważna jest troska o literaturę czwartą. Jego podejście procentuje znakomitymi lekturami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz