* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 4 maja 2015

Dorota Masłowska: Więcej niż możesz zjeść. Felietony parakulinarne

Noir sur Blanc, Warszawa 2015.

Naród od kuchni

Kto przeczytał jedną książkę Doroty Masłowskiej (albo chociaż jej fragment, książki, nie Masłowskiej) i na tej podstawie stwierdził, że tekstów tej autorki nie będzie czytał, bo nie lubi, popełnia duży błąd. Bo Masłowska za każdym razem zaskakuje odbiorców nowymi pomysłami i wariacjami stylistycznymi. Do spostrzegawczości dochodzi ironia, do ironii – indywidualne i zawsze bezkompromisowe oceny współczesnego świata. I tak w każdym kolejnym utworze Masłowska udowadnia czytelnikom, że wcale jej nie znają, a próby zaszufladkowania jej prozy może jedynie wyśmiać. „Więcej niż możesz zjeść. Felietony parakulinarne” to zestaw tekstów publikowanych w „Zwierciadle” i zebranych w bardzo apetyczny, a i złośliwie-dowcipny tom. Masłowska znowu zamienia się tu w satyryka, w rodzajowych obrazkach okołojedzeniowych zawierając więcej ostrej prawdy, niż część odbiorców mogłaby znieść. Tyle że ta obśmiewana część odbiorców raczej do tej publikacji nie zajrzy, powołując się na równie wygodną co pozbawioną sensu śpiewkę „nie lubię Masłowskiej”.

Tu przebłyski kulinarne stają się punktem wyjścia do kulturowych i psychologicznych rozważań w bardzo lekkiej (lekkostrawnej) wersji. Dorota Masłowska nie zamierza dołączać do szeregu gwiazd, które ochoczo dzielą się przepisami, ukochanymi smakami i fantazjami kulinarnymi. Owszem, podaje kilka wyjątkowych receptur, których próżno by szukać w książkach kucharskich – ale to dla przetestowania komizmotwórczych możliwości gatunku. Znajdzie się tu więc niezapomniany (dla ludzi z pokolenia autorki) przepis na kakao „na sucho” oraz zupełnie abstrakcyjne drinki jak „Lato w Warszawie”. Do wielu przepisów niezbędne są składniki w rodzaju ciekawego towarzystwa, charakterystycznych odgłosów czy ulubionych miejsc, czasem dochodzi do tego kąśliwość i skłonność do przesady. Odtworzenie prezentowanych przez autorkę specjałów byłoby nierealne i o to właśnie chodzi. Bo kulinarne wspomnienia prowadzą do refleksji natury ogólnoludzkiej. To o ludziach pisze Masłowska w swoich niezwykłych felietonach. To ludzi krytykuje i wyśmiewa. Ludzi – nigdy „nas”, ale zawsze tych „innych”, z którymi czytelnicy nie będą się identyfikować (zresztą inni nie dowiedzą się, jak zinterpretowani zostali. W końcu oni nie czytają, a jeśli już to kolorowe brukowce, a nie Masłowską).

Dorota Masłowska uwielbia przesadę. Pisze ozdobnym językiem, momentami aż przytłacza wielością barokowych fraz. Te stylistyczne zawijasy są przy tym bardzo malownicze, ale też przekonujące, widać w nich odbicie społeczeństwa i bez trudu wychwycić można zwykłe i codzienne powody do narzekania. Tyle że u Masłowskiej to powody do estetycznych zachwytów i wybuchów śmiechu. Refleksja nad trafnością spostrzeżeń przychodzi później, po rozrywce – inteligentnej i pozbawionej dyplomacji. „Więcej niż możesz zjeść” to nieustający literacki karnawał, ale bez nawiązywania do biesiadnych tradycji. To bardziej uczta literacka niż wytwór kultury konsumpcyjnej.

Bezlitosna jest ta książka, karykaturalna i szczera do bólu. Masłowska nie uznaje – na szczęście – podporządkowywania się panującym w felietonach trendom, szuka dla siebie niszy niemal egzotycznej. Nie męczy przewidywalnością – nawet gdy odwołuje się do powszechnie znanych obrazków, potrafi je przedstawiać w odkrywczy sposób. Do tego, co u Doroty Masłowskiej zawsze było cenne i przyciągało uwagę – czyli do powierzchniowej warstwy tekstu, stylu narracji, dochodzą jeszcze coraz bardziej wyraźne oceny społeczeństwa. Masłowska pisze wciąż niezbyt wiele i nie rozpieszcza odbiorców częstymi publikacjami – ale proponuje teksty najwyższej jakości. Sporo więc tracą ci, którzy przyklejają jej rozmaite etykietki i wygłaszają bezpodstawnie negatywne oceny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz