* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 28 grudnia 2013

Marina Rowan: Mam na imię Marina i jestem alkoholiczką

Media Rodzina, Poznań 2013.

Literacka spowiedź

Alkoholizm jest chorobą coraz częściej przedstawianą w autobiograficznych i terapeutycznych zarazem książkach. Mimo indywidualizacji wspomnień ma przeważnie jeden scenariusz o dwóch możliwych zakończeniach. Ale nie ulega wątpliwości, że każda literacka spowiedź jest inna – jeśli nie pod kątem fabuły, to ze względu na przyjętą stylistykę i pomysł na całość. Marina Rowan wybrała przejście w literaturę ze wszystkimi jej zabiegami. Tom „Mam na imię Marina i jestem alkoholiczką” to po prostu opowieść o dwóch etapach życia – nałogowym piciu i trudnym procesie powracania do normalności. Dla zaakcentowania tego podziału autorka wprowadza dwa imiona bohaterki: Marina to ta, która wpadnie w alkoholowy wir, Kaśka – to kobieta po przejściach, świadoma własnej choroby i ucząca się szukać pomocy. W narracji będą się zmieniać – bo achronologia została przez Rowan przyjęta dla lepszego zaprezentowania postaci i jej problemów.

Marina to kobieta wykształcona i odnosząca sukcesy w życiu prywatnym – mimo ustabilizowanego życia nie potrafi powstrzymać się przed zaglądaniem do kieliszka, aż w końcu trafia na odwyk. Przyczyn alkoholizmu Marina Rowan szuka aż w dzieciństwie, przedstawiając złe wspomnienia małej dziewczynki. Nie ma w tym banalnych psychologizmów, cofanie się do przeszłości wiąże się raczej z próbą autokreacji niż z chęcią zwalniania się od odpowiedzialności. Jednocześnie Marina – bohaterka tomu – zamierza stworzyć swój wielowymiarowy portret, świadoma, że całym jej życiem będzie już rządzić myśl o alkoholizmie. Migawki z pełnego traum dzieciństwa przeplatają się z dziwną normalnością, jaką chce uzyskać kobieta po przejściach. Kaśka, która wychodzi ze szpitala, trafia na plebanię. Tam znajduje przyjaciół, a nawet zauroczenie, do jakiego nie wolno jej się przyznać. Teraz już Kaśka musi uważać na każdy swój krok, a nie może też zapominać o tym, że wokół znajdują się też ludzie nieżyczliwi. Kobieta uczy się czerpać radość z drobiazgów, cieszy się każdym dniem, boryka z rozmaitymi smutkami i wie, jak prosić o pomoc, kiedy tylko będzie jej potrzebować.

Standardowy scenariusz Marina Rowan przesącza przez świat trudnych do zrozumienia uczuć. Intensywnie odbiera otoczenie, nie zawsze potrafi się przed nim bronić. Proste i potrzebne prace porządkowe uświadamiają jej, jak skomplikowane są emocje i międzyludzkie relacje. Poza ośrodkiem odwykowym niełatwo znaleźć schronienie, każdy azyl ma swoje wady, o czym Marina musi się przekonać.

Autorka tworzy książkę niemal poetycką, mimo bardzo prozaicznego tematu. Nie tylko wykorzystuje w niej powieściowe schematy konstrukcyjne i narracyjne chwyty, w samej stylistyce często sięga po rozbudowane i wręcz przefrazowane opisy, lubi zwracać uwagę na intensywne zmysłowe doznania, jakby chciała nieuchwytnym pięknem zrekompensować odbiorcom mało optymistyczny temat. Nie ma tu prostych przedstawień zachowań, każde wydarzenie autorka opatruje lirycznymi w duchu porównaniami i bardzo rozbudowanymi komentarzami, jakby akcja miała dziać się na oczach czytelników w zwolnionym przez kwiecisty styl tempie. To sposób Rowan na zagadanie trudnych momentów, ale też rodzaj umowy z czytelnikami, rekompensata za prowadzenie autoterapii na kartach książki. „Mam na imię Marina” to bardzo specyficzna spowiedź, zrealizowana literacko i ze świadomością odbiorców o różnych życiowych doświadczeniach i różnych poglądach. Dlatego obok alkoholu, od którego przecież nie da się w opowieści zbyt daleko odejść, pojawia się motyw miłości – innej niż w romantycznych powieściach i nieszablonowo prowadzonej. Marina Rowan stara się poza zwierzeniem zaproponować czytelnikom też literacką podróż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz