* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 31 lipca 2012

Piotr Korduba: Tymczasem pa, Kochany Skarbunieczku. Listy rysunkowe Antoniego Kowalskiego do syna Jerzego z okupowanego Poznania

Zysk i S-ka, Poznań 2012.

Widokówki z wojny

W zalewie wojennych opowieści o bohaterstwie zwyczajnych ludzi ginie pamięć o tych naprawdę zwyczajnych, o tych, którzy niczego wielkiego nie dokonali, a po prostu starali się żyć i przetrwać – bez heroicznych czynów, a i bez wyrządzania innym krzywd. I wieści o takich rodzinach nie miałyby szansy zaistnienia poza pamięcią ich bliskich – jednak od czasu do czasu trafia się na historie, które mimo wszystko mają w sobie potencjał ciekawej narracji. Do takich tomów zaliczyć można publikację Piotra Korduby, wpisującą się jednocześnie w nurt poznanianów.

Album „Tymczasem pa, Kochany Skarbunieczku. Listy rysunkowe Antoniego Kowalskiego do syna Jerzego z okupowanego Poznania” to dowód prywatnej historii ocalonej dzięki niebanalnemu pomysłowi, a do tego i świadectwo ogromnej miłości ojca do syna. Rodzice odsyłają małego Jureczka na wieś – ojciec co tydzień przygotowuje dla niego specjalne listy-rysunki. Na kolejnych kartkach precyzyjnie szkicuje pociągi i zabudowę Poznania, widoki z okna, a czasem scenki z codziennego życia. Na wielu obrazkach pojawia się sam z małym synem – jakby chciał wynagrodzić dziecku brak wspólnych przygód i opowieści, w których byliby bohaterami. Rysunki Antoniego Kowalskiego to niemal zdjęcia – wiele na nich szczegółów, które na długo zajmować mogły malca, mnóstwo ciekawostek i przyczynków do snucia zwykłych marzeń, nierealnych do spełnienia w czasach wojny. Przy meczowym i szczegółowym odwzorowywaniu ulic i pojazdów (a także zwierząt z ogrodu zoologicznego), Kowalski odsuwa okrucieństwo wojny. Na rysunkach nie ma strzelania, krwi, agresji czy strachu, pojawiają się zwykli ludzie pochłonięci bez reszty swoją pracą. O okupacji przypominać mogą jedynie niemieckie napisy: Kowalski tworzy więc dla trzymanego na wsi syna obraz miasta równoległego, Poznania bez wojny. Do tego bardzo stara się, by rysunki miały też wartość edukacyjną: na wielu umieszcza zegary i chce, by Jerzy ćwiczył z nich odczytywanie godzin. Do tego włącza do rysunków reklamy – na przykład skłaniające do regularnego picia tranu. Żeby przypomnieć dziecku o jedzeniu, zaokrągla sylwetkę chłopca. Wiele jest tu dodatkowych zakodowanych w obrazkach informacji.

Na odwrocie rysunków mieszczą się bardzo krótkie listy (dla wygody czytelników przedrukowywane obok fotokopii), pełne zdrobnień, czułych napomnień, a i próśb o ocalenie tych kartek. Do tego wydawca dokłada krótkie komentarze, tak, by rozszyfrować zawarte w liście niejasne dla czytelników przesłania. Krótki wstęp wprowadza odbiorców w losy rodziny Kowalskich przed wojną i rzuca światło na niezwykłą korespondencję.

Rysunki Antoniego Kowalskiego czasem przedstawiają drogę powrotną do Poznania (bywa, że są niemal komiksowo rozbite na kilka kadrów), innym razem powstają na specjalne zamówienie chłopca, który potem wystawia oceny gotowym pracom. Widać w nich dążenie do realistycznego oddania miejskiej przestrzeni, umiejętne operowanie perspektywicznym skrótem oraz – techniczny umysł, zwłaszcza przy wyrysowywaniu detali. A przecież nie o wykonanie tak naprawdę chodzi, a o silną więź z dzieckiem, próbę znalezienia dla niego czasu w trudnych okupacyjnych warunkach, a i zapewnienie o wielkiej miłości i trosce. Piotr Korduba wprowadza odbiorców w sferę bardzo prywatną, pozwala podejrzeć, jak kształtowały się relacje ojca i syna. Przywołuje też motyw normalności w nienormalnych czasach (służą temu zwłaszcza żartobliwe połajania i napomnienia). Ten album nie jest zwykłą prezentacją prac czy przedrukiem zachowanych listów: to ojcowska miłość w obrazkach – a zarazem ciekawa karta w dziejach Poznania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz