* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 25 lipca 2012

Andrzej Poniedzielski: Szumi czas

Jednocześnie, Łódź 2011.

Szelest kartek

To publikacja niszowa, a powiązanie jej z kalendarzem (terminarzem) jeszcze tę niszowość spotęguje. A jednak trudno sobie wyobrazić lepsze połączenie: melancholijną świadomość upływu czasu zawartą w wierszach i piosenkach Andrzeja Poniedzielskiego z rytmem wyznaczanym przez kolejne dni i tygodnie odarte z jakichkolwiek informacji. „Szumi czas” Andrzeja Poniedzielskiego to po prostu idealnie zrealizowany pomysł – gdyby jeszcze kalendarz mógł być równie uniwersalny jak poezja tego autora…

Poniedzielski długo nie funkcjonował w książkowych wydaniach, a jego tomik z Biblioteki Bardów (Twój Styl, 1999) szybko zniknął z półek i świadomości odbiorców. I wydawnictwo Jednocześnie nie sili się na nachalną promocję, jakby agresywne działania marketingowe mogły zniszczyć delikatną tkankę wierszy. Tymczasem Poniedzielski ma do powiedzenia sporo ważnych rzeczy – filozoficzne i życiowe dywagacje ujmuje w lekkie strofy, drobnymi żartami przysłania powagę tematów, a aforystyczne spostrzeżenia przekłada na poetyckie metafory: rozbudowane, ale i zaskakujące. Dwa motywy dominują w tym zbiorku – życie i miłość. Przy tych zagadnieniach nietrudno wpaść w pułapkę banału, lecz Andrzej Poniedzielski z wprawą omija mielizny, eksponując to, co w codziennym zabieganiu umyka uwadze odbiorców. Tu w pełni objawia się siła wydawniczego skojarzenia – kalendarz jako zestawienie spraw ważnych i nieważnych przegrywa z ogólnymi refleksjami na temat jakości egzystencji. Pośpiech krzyżuje się z zadumą, nostalgia skłania do porzucenia, choćby na moment, zwyczajowego biegu spraw. Szelest kartek terminarza przypomina, że „szumi czas”, a równocześnie delikatne, przepojone poezją utwory przykuwają uwagę i myśli odbiorców. Przewijają się tu frazy o niespełnieniu (czy wręcz niemożności spełnienia zbyt oddalonych od przyziemnej egzystencji marzeń), małe tęsknoty człowieka-każdego, który nie zawsze nawet jest w stanie uświadomić sobie źródło egzystencjalnych rozterek. Pojawia się miłość sprowadzona do tak prostych i błyskotliwych zarazem formuł, że aż dziwne, że nikt do tej pory tak jej nie ujmował. W tym wszystkim zawiera się istota człowieczeństwa, ponadczasowa opowieść o poszukiwaniu szczęścia i samego siebie. Nie ma tu jednostkowych doświadczeń, bo nie liczą się wydarzenia jako takie, a raczej ich filozoficzna nadbudowa, oprawa stworzona z przemyśleń i spostrzeżeń. Nie zabraknie też słownych żartów, prób uchwycenia uśmiechu – prób udanych, a mających na celu złagodzenie goryczy przemijania. Bo przecież „Szumi czas” to tomik pogodny, zestawiający rytm życia z humorystycznymi obserwacjami (niekiedy uchwyconymi dzięki lingwistycznym poszukiwaniom i skojarzeniom narzucanym przez współbrzmienia).

Utwory Andrzeja Poniedzielskiego doskonale obroniłyby się same, ale w „Szumi czas” zyskały godną siebie oprawę graficzną i edytorską. Czarno-biała i „ziarnista” sesja zdjęciowa autora pozwoliła uzyskać zestaw artystycznych prac o lekko niepokojącej wymowie: to także fotograficzne zatrzymanie pędu egzystencji. Ciekawy efekt dało natomiast połączenie wierszy ze zdjęciami nieistotnych drobiazgów, które mogą mieć jedynie wartość emocjonalną dla ich właścicieli. Wśród tego, co większość spieszących się ludzi uznałaby za śmieci, rozbłyskują wiersze-skojarzenia, wiersze-zdumienia, wiersze-emocje. Widać dzięki temu połączeniu, że warto wypracować własną hierarchię wartości i przynajmniej spróbować zrozumieć siebie.

Tomik imituje terminarz, a jednocześnie tym terminarzem jest. Wiersze towarzyszą kolejnym tygodniom, a w książce znalazło się miejsce na własne zapiski. Tyle że szkoda notować nieistotne wiadomości na grubym kredowym papierze. Tomik w twardej materiałowej oprawie i z wszytą zakładką, mimo wytłoczonego na okładce roku, służyć będzie przez długie lata odbiorcom, którzy zechcą zanurzyć się w świat prawdziwej poezji satyryka-barda. Zresztą utwory z tego zbiorku najlepiej smakują sączone bardzo powoli i wciąż na nowo odkrywane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz