* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 12 stycznia 2022

Emilia Kiereś: Lapis

Kropka, Warszawa 2021.

Czekanie

Emilia Kiereś zwykle najchętniej sięga po baśnie, chociaż tak naprawdę to w relacjach typowo obyczajowych – nawet z nadmiernym optymizmem w ramach fabuły – rozwija się najlepiej. „Lapis” to bardzo rozbudowana i dwuplanowa historia z autotematyzmem w tle. Wszystko zaczyna się w odległej o dekady przeszłości – Tobiasz zostaje aresztowany, jego żona, Elżbieta, bierze na siebie całą winę, żeby uwolnić mężczyznę. Sama ma też plan ratunku, musi, inaczej błyskawicznie pożegna się ze światem. Znika i nie mogą jej znaleźć ani Tobiasz, ani brat – Benedykt. W Lapis dzieje się coś dziwnego, coś, czego nie znają kronikarze i co zapisze się na zawsze w świadomości mieszkańców – chociaż z wieloma lukami i tajemnicami. Po dekadach do Lapis przybywa Irenka. Irenka podróżuje z ojcem, który wykonuje freski – jako artysta ma zlecenia w różnych miejscach, więc stale się gdzieś przeprowadza. Dziewczynka nie ma matki (ta umarła tuż po porodzie) i przyzwyczaiła się już do tego, że tata nie poświęca jej zbyt wiele uwagi, nie potrafi nawet skupić się na treściach przedstawianych w rozmowach. Żeby odrobinę zawalczyć o dostrzeżenie siebie, Irena proponuje pomoc: będzie przeczesywać stare książki i wyszukiwać w nich ciekawe informacje o historii Lapis – te ciekawostki mogą się potem przydać ojcu do stworzenia malowideł. Irena dzięki swoim działaniom poznaje Benedykta (który wprowadza ją w świat książek), dowiaduje się o istnieniu zawsze milczącego Starego Tobiasza – uznawanego za szalonego – starego mężczyzny, który co wieczór zapala światło w latarni stojącej z dala od morza. Stopniowo odkrywa ślady wielkiej tajemnicy – zniknięcia Elżbiety. Ale zajmuje się najbardziej czymś innym – obecnością strasznego, nienasyconego potwora, który mieszka pod Lapis. Zawiera też pewną niepokojącą dorosłych znajomość z Rutą – staruszką podejrzewaną o bycie wiedźmą. Irena nie boi się zagadek, nie ucieka od wyzwań – ale może przez swoją swobodę wpakować się w poważne kłopoty. Jednak w niej cała nadzieja. Dziewczynka przekonuje się, czym jest prawdziwa przyjaźń Przeżywa też sporo przygód. „Lapis” to książka, w której dzieje się wiele – ale w narracji Emilia Kiereś jest dość powściągliwa, jakby nie chciała zmęczyć młodych czytelników nadmiarem słów – już wystarczy, że w finale przechodzi do tematu mocy języka, najwyraźniej próbuje zachować równowagę i zapewnić urozmaicone wrażenia czytelnikom. Chociaż tom dzieli się na dwie części – pierwsza to opis przeszłości, a druga – aktualności i przeżyć Irenki – daje się tu wyznaczyć trzy płaszczyzny. Do dwóch „czasowych” dochodzi jeszcze motyw baśniowy, który aktywuje się na finał – wcześniej funkcjonuje nieco na marginesie. Emilia Kiereś potrafi rozbudzić ciekawość i zaproponować odbiorcom coś nietypowego – chociaż wykorzystującego schematy z klasyki. Jest „Lapis” powieścią rozbudowaną i klimatyczną, a przy tym – nadającą się do dość szybkiej lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz