* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 3 września 2024

Rafał Witek: Statek gagatek

Harperkids, Warszawa 2024.

Rejs

Często jest tak, że w książeczkach z cyklu Czytam sobie – ze względu na panujące w nich zasady dotyczące choćby niestosowania dwuznaków – autorzy sięgają po słowne wygibasy i słowa, które nie zdążyły jeszcze zaistnieć w świadomości maluchów. Można się zastanawiać, czy to utrudnienie ćwiczeń czytania, czy wręcz przeciwnie – poszerzanie zdolności językowych i kompetencji. Tomik Rafała Witka „Statek gagatek” raczej te kompetencje podnosi, chociaż są tu i dziwactwa tekstowe, kiedy ktoś „cmokta”, a załoga „lula” (zamiast spać, bo zmiękczenia też nie są tu dopuszczane). Autor jednak opowiada dzieciom w ograniczonej objętości kilkuset wyrazów przygodę na pełnym morzu, więc ma szansę przyciągnąć do tomiku kilkulatki. Statek gagatek to statek, który ma swoje humory i swoje pomysły. Bez względu na to, jak działa na nim załoga – a bardzo się stara, żeby coś ciekawego zaproponować pasażerom – sam statek może sprawić trochę niespodzianek. Nieprzypadkowo przecież nazywa się tak, jak się nazywa. Rafał Witek bawi się zatem morskimi motywami, a co za tym idzie – przyzwyczaja dzieci do języka związanego z pobytem na statku. Może to być poszerzenie horyzontów najmłodszych albo rodzaj literackiej egzotyki – z pewnością część słówek będzie musiała zostać przez rodziców objaśniona, bo najmłodsi mogą sobie sami nie poradzić ze wszelkimi cumowaniami i kokpitami, ba nawet nazwy w rodzaju Honolulu czy ukulele, chociaż bez wątpienia dźwięczne i rytmiczne, mogą sprawić trudność dzieciom, które dopiero uczą się czytać. „Statek gagatek” to zatem propozycja, która jest lekturowym wyzwaniem, ale też przyjemnością – w końcu autor stawia na wielką przygodę w wakacyjnym stylu, a Jola Richter-Magnuszewska sięga po graficzne rozwiązania, które przykują uwagę. Ta książeczka została tak przygotowana, żeby podczas czytania łatwo było śledzić kolejne wydarzenia i porównywać je z własnymi codziennymi doświadczeniami. Każdy może uczestniczyć w niezwykłym rejsie – Rafał Witek się o to postarał. Mały picture book przydaje się w lekcjach czytania – to opowieść daleka od tradycyjnych, dynamiczna i pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, autor stosuje też od czasu do czasu niby przypadkowe współbrzmienia, żeby jeszcze bardziej rozbawić dzieci i zaprosić je do ćwiczenia czytania. „Statek gagatek” to publikacja dla tych maluchów, które nie lubią rutyny i dążą do tego, żeby odkrywać samodzielnie jak najwięcej – może przypaść do gustu dzieciom, które nie mogą usiedzieć w miejscu. Bo i na tym statku znajdą ludzi uwielbiających zabawę i niespodzianki. „Statek gagatek” to tomik przyjemny, idealnie pokazujący założenia serii Czytam sobie i wspomagający pracę w ćwiczeniu rozpoznawania liter przez najmłodszych – taka propozycja w cyklu uświadamia kilkulatkom, że książki mogą służyć rozrywce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz