* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 27 marca 2019

Jillian Cantor: Stracony list

Marginesy, Warszawa 2019.

Tajemnica obrazka

Jaka historia może być zakodowana w znaczkach? W drugiej dekadzie XXI wieku nikt już nie myśli nawet o tym, że sposób naklejenia znaczka na kopertę mógł być rodzajem sekretnej wiadomości słanej do najbliższej osoby. Dlatego też Jillian Cantor trochę ucieka w przeszłość, do 1989 roku. Tu bohaterka, Katie, też nie ma pojęcia o tym, że znaczki stanowią rodzaj szyfru, zresztą nie zna się na filatelistyce, ale przynajmniej jeszcze nie dziwi nikogo sam fakt prowadzenia tradycyjnej korespondencji. Bo zasadnicza część akcji to początek drugiej wojny światowej. Młody chłopak, Kristoff, uczy się fachu od twórcy znaczków. Minie sporo czasu zanim uda mu się opanować narzędzia grawera – jednak nie poddaje się mimo niepowodzeń, a dopingiem i zachętą do działania jest piękna Żydówka, Elena. Kristoff musi teraz projektować znaczki dla Niemców. Jeśli chce wysłać wiadomość o sobie, powinien wykazać się ogromnym sprytem i przebiegłością. Znaczki dają mu szansę działania bez ryzyka dekonspiracji czy narażania innych. Stopniowo ten bohater dojrzewa, stawiany przed coraz trudniejszymi wyzwaniami. Dowiaduje się też, jaką siłę zapewnia mu miłość. I oto po pół wieku od tamtych scen – przywoływanych przez autorkę rytmicznie i w dramaturgicznie przemyślanych sekwencjach – pojawia się szansa na odkrycie tajemnicy. Teraz wszystko zależy od Katie. Kobieta porządkuje rzeczy ojca (przebywającego w domu opieki i cierpiącego na coraz poważniejsze zaniki pamięci) i natyka się na spory zbiór znaczków. Oddaje je do wyceny i dowiaduje się, że znajduje się wśród nich prawdziwy rarytas. Przeszłość stopniowo zaczyna się odsłaniać – a autorka dąży do pokazania, jak splatają się losy Kristoffa oraz Katie – mimo upływu czasu, zmiany miejsca i przemian obyczajowych. Fakt utraty pamięci to chwyt banalny i często eksploatowany w rozmaitych utworach, czy to literackich czy – filmowych. Tutaj przydaje się, żeby zmusić bohaterkę do działania. W końcu odkrywa ona kawałek historii, którego nie poznałaby inną drogą. Z kolei poznanie prawdy wywołuje szereg reakcji nie do wyobrażenia w dawnych czasach.

Jest „Stracony list” powieścią w starym stylu i to nie tylko przez przesunięcie relacji w przeszłość. Jillian Cantor posługuje się tu czytelnymi i charakterystycznymi chwytami, nie szuka oryginalności, za to dla własnej wygody zatrzymuje się na detalach. Znaczki są dla niej symbolem, szansą na zakodowanie informacji, ale i na utworzenie intrygi odmiennej od literackich schematów. Autorka opiera się na silnych uczuciach, nakazuje postaciom przeżywać i doświadczać stanów, które pchają ich do wielkich czynów. Tutaj wielka miłość musi zawsze przezwyciężyć szereg poważnych problemów płynących nie z bohaterów jako takich – a z kontekstu. „Stracony list” to powieść obyczajowa o posmaku historycznym, dosyć naiwna w treści i obliczona na wzruszenia. W kreacjach postaci sporo jest uproszczeń, ale naprawdę liczą się dopiero ich wzajemne relacje, świadomość zachodzących pod wpływem bliskiego człowieka zmian. Jillian Cantor sugeruje obecność tajemnic w rodzinnych historiach i pokazuje, jak wielkie wydarzenia wpływają na losy zwykłych ludzi. Przygotowuje książkę starannie opracowaną, opartą na drobiazgowych analizach i szczegółową w samej narracji. Może nie aż wartką lekturze, ale zgrabnie poprowadzoną relację. W „Straconym liście” karmi autorka czytelników obietnicą lepszego losu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz