* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 9 marca 2019

Bolesław Ludwiczak: Mam przyjaciela energetyka

Media Rodzina, Poznań 2019.

Ludzie i prąd

Energetycy nie trafiają przeważnie do twórczości dla dzieci. Nie są tak ciekawi wizerunkowo jak strażacy czy kominiarze, nie widzą ich maluchy na co dzień, bo rzadko się zdarza możliwość przyglądania się ich pracy na przykład przy usuwaniu skutków awarii. Zresztą nawet bohater, którego przyjaciel-energetyk zabiera ze sobą na kilka „akcji”, przyglądać się może tylko z bezpiecznej odległości. Trochę trudno jest wykrzesać medialne wiadomości na temat działań energetyków, kiedy jednocześnie należy uświadomić odbiorców, że z prądem nie ma żartów. Ale Bolesław Ludwiczak radzi sobie całkiem nieźle. Wprowadza supermoce (operator może zdalnie wyłączyć prąd w innej części miasta), ciekawie wyposażone pojazdy (nie wyjaśnia, do czego przydają się kolejne narzędzia, tylko odnotowuje ich istnienie), wreszcie- interwencje. Raz wichura przewraca drzewa i słupy, raz trzeba po prostu wymienić przewody na bardziej wytrzymałe. Wszystko z dala od domu, żeby odbiorcom nie przyszło do głowy rozkręcanie gniazdek i majstrowanie przy kablach. Po lekturze tomiku „Mam przyjaciela energetyka” nie ma jak naśladować bohaterów w zabawach – za to Ludwiczak wzbogaca wiedzę dzieci o świadomość, że zawód energetyka jest potrzebny i że można wybór takiego zajęcia w przyszłości rozważyć.

Tomik – kolejny w rozbudowanej serii Mądra Mysz – pozwala najmłodszym odkrywać nieznane tematy, dotrzeć do rejonów zwyczajnie niedostępnych na co dzień. Bohater w miejscu puenty swojej narracji przedstawia ostrzeżenie- żeby nie dotykać niczego, co zostało oznaczone charakterystyczną błyskawicą. Nie straszy prądem, nie zajmuje się domowymi przejawami jego istnienia. Odbiorcy nie poznają słownictwa związanego z elektrycznością, bo autor interesuje się wyłącznie tym, co dzieje się między elektrownią a domem. Zapewne do takiej opowieści przyda się kolejne uzupełnienie, ale na pierwszy raz – wystarczy. Bolesław Ludwiczak pokazuje pracowników, którzy wiedzą, co mają robić – i nie wdają się specjalnie w wyjaśnienia. Te przedstawia mały bohater, który zdążył się dowiedzieć czegoś o obowiązkach energetyków. Dzieciom prawdopodobnie łatwiej będzie przyswoić tak zapośredniczone wiadomości, stanowi to również uzasadnienie istnienia dziecięcego narratora – skoro trochę brakuje interakcji. Informacje zostały tu podzielone na łatwe do czytania akapity. Wprawdzie przydługie jest trochę wyliczenie wyposażenia samochodu, ale to z kolei częściowo nawiązanie do zabawy, jaką proponuje się czytelnikom. Jak zawsze w tej podserii – ostatnia strona zawiera zestaw przedmiotów, które należy odnaleźć w tomiku, w różnych miejscach i na różnych stronach. Wyszukiwanka wprowadza rytm rozrywki, trochę odciąża tekst pozbawiony żartów i fabuły. Dużą rolę odgrywają w tomiku ilustracje, dzięki nim łatwiej oddać skalę obowiązków energetyków (w pewnym momencie bohater przygotowuje makietę, żeby zapamiętać lepiej, jak prąd trafia z elektrowni do domów). Wzbudzą one ciekawość maluchów – ale to przecież naturalny składnik cyklu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz