* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 30 marca 2019

Irene Marienborg: Pola mówi: muszę siusiu

Media Rodzina, Poznań 2019.

Lęk przed WC

Temat odzwyczajania dzieci od pieluch wkracza od pewnego czasu do książek – zwłaszcza serii okołoedukacyjnych drobnych zeszytów. Irene Marienborg powołuje do istnienia Polę, dziewczynkę o wyrazistej osobowości – na którą wpływ mają jednak nie rodzice tylko rówieśnicy. Prawdopodobnie mali odbiorcy wiele razy od rodziców słyszeli zestaw mniej lub bardziej trafnych argumentów za nauką korzystania z toalety. Pola jednak boi się muszli klozetowej, nie chce na niej siadać, a ze swoich lęków zwierza się przyjacielowi w przedszkolu. Filip nie wyśmieje dziewczynki, która wyróżnia się noszeniem pieluchy (co widać, kiedy wszystkie dzieci bawią się w majtkach pod fontanną). Co więcej – chociaż żadna społeczność nie lubi w swoim gronie inności, a Pola bez wątpienia pod tę inność właśnie podpada – nikt z jej kolegów nie przejmuje się sytuacją. W ten sposób autorka trochę idealistycznie sugeruje odbiorcom, że problemów z rówieśnikami mieć nie będą, nawet jeśli uprą się przy irracjonalnych odruchach.

Z kolei motyw załatwiania swoich potrzeb z dala od toalety to już sposób na rozśmieszenie małych odbiorców. Pola próbuje wysikać się w ogródku, albo… do butów. Gdyby nie Filip i jego interwencja, akcja zakończyłaby się kompromitacją dziewczynki – maluchy rozbawi nie fakt strachów albo bezradnego miotania się bohaterki – ale samo przymierzanie się do robienia siku, zobrazowane i tekstem, i rysunkami. W końcu tę grupę wiekową już sam motyw majtek w książeczce rozśmieszy. Irene Marienborg zdaje się o to nie dbać – buduje fabułę, w której pojawi się dla kilkulatków niespodzianka.

Z jednej strony „Pola mówi: muszę siusiu” to próba przekonania dzieci, że warto odzwyczaić się od pieluchy – ale nie szuka tu autorka powodów, którymi trafiłaby do wyobraźni odbiorców, raczej skupia się na możliwości zabawy fabułą. Inaczej realizuje ograny temat. Z drugiej strony Filip staje się prawdziwym bohaterem. Najpierw cierpliwie słucha Poli, dopytuje, żeby uściślić, na czym polega problem, a później sam opracowuje rozwiązanie. Nie prosi nikogo o pomoc, jest lojalny wobec dziewczynki – a do tego myśli nieszablonowo. Jest twórczy jak każdy kilkulatek, to, co robi dla Poli, nie przyszłoby do głowy dorosłym. Jeśli pomoże usunąć lęk – zniknie kłopot z odzwyczajaniem dziecka d pieluchy. Wprawdzie trudno byłoby zastosować bajkowy pomysł w zwyczajnym życiu – ale lektura przyniesie dzieciom sporo śmiechu. Umożliwi rozmowę na temat codziennych czynności, udowodni, że przecież nie ma się czego bać. Pola – jedna z bardzo wielu kilkulatek objaśniających rówieśnikom świat – pokazuje, że rozumie maluchy i warto jej zaufać. A ponieważ sama jest dzieckiem, popełnia błędy charakterystyczne dla najmłodszych. Ilustracje norweskiej autorki bawią odbiorców. Bohaterowie mają tu karykaturalnie wielkie głowy i wiotkie ciałka, do plam barw dodaje Marienborg niestaranne szkice konturów, jeśli potrzebuje podkreślić jakiś kształt. Sprawi więc, że odbiorcy zainteresują się działaniami postaci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz