* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 29 listopada 2015

Mariusz Urbanek: Wieniawa. Szwoleżer na Pegazie

Iskry, Warszawa 2015.

Legendy o legendzie

Ktoś o egzystencji tak barwnej i bogatej w anegdoty jak Bolesław Wieniawa-Długoszowski w opracowaniu tak niezłomnego tropiciela ciekawostek i gawędziarza jak Mariusz Urbanek – to połączenie musi zaowocować książką niezapomnianą. I to bez względu na rzeczywiste zainteresowanie historią: Urbanek dał się już poznać jako autor niebanalnych publikacji z zakresu literatury faktu. Tomem „Wieniawa. Szwoleżer na Pegazie” udowadnia swoją silną pozycję na rynku wydawniczym. Wydaje się, że Mariusz Urbanek każdy życiorys będzie umiał przenieść w atrakcyjną dla odbiorców narrację. Tu sięga po bohatera już za życia owianego legendą i świadomie kreującego własny wizerunek, traktuje więc pracę biografa prawie jak artystyczną szansę. Pisze o Wieniawie tak, jakby był świadkiem jego pomysłów i postaw. „Wieniawa” staje się lekturą lepszą niż beletrystyka, chociaż pod pewnymi względami równie starannie komponowaną.

Cała sztuka polega na czarowaniu opowieścią. Urbanek nie tworzy przyciężkiego dzieła, w którym liczą się wyłącznie suche fakty. Anegdotom i dowcipom przyznaje równorzędne prawo bytu w słusznym przekonaniu, że dobrze obrazują tytułową postać. Zresztą motyw humoru w kreacji Wieniawy byłby niemożliwy do uniknięcia, a sam autor kilka razy udowadnia, że dobroduszne kpiny daje się odczytywać jako wyraz aprobaty czy sympatii. Nawet w przesadzonych historiach powracają elementy ważne przy prezentowaniu osobowości. Do tego komizm z niestarzejących się anegdot przenika i do narracji. Wieniawa portretowany z wprawą, rzeczowo ale i żartobliwie, to zjawisko, od którego trudno będzie się uwolnić. Urbanek zabiera czytelników w klimatyczną podróż w czasie. Wrażliwy na dawną obyczajowość, umiejętnie przekazuje atmosferę międzywojnia czy gwar kawiarni literackich. Wieniawa interesuje Urbanka jako żołnierz, jako „człowiek Piłsudskiego”, ale i jako… artysta. Przebieg jego twórczych poszukiwań obrazują obszerne fragmenty wierszy. Bywa zresztą, że to Wieniawa staje się bohaterem satyr – i to Urbanek pieczołowicie odnotowuje. Nie musi zdawać się na wyobraźnię odbiorców, ukazuje im wizerunek tak oryginalny, że aż jak z powieści historycznej. Urbanek odtwarza rozmaite zachowania Wieniawy, podąża za swoim bohaterem, bo wie, że nawet w pozornie najnudniejszym momencie znajdzie anegdotę, punkt zaczepienia dla przewrotki w tekście. I nie zawodzi się, bo Wieniawa-Długoszowski zawsze pozostaje sobą. A to oznacza, że nie daje się wtłoczyć w schematy zachowań, słynie z niekonwencjonalnych pomysłów i cieszy kreatywnością. „Niewielu udało się pogodzić dwie tak sprzeczne z sobą rzeczy: wojskową dyscyplinę i artystyczne rozwichrzenie” – pisze Mariusz Urbanek i na tej dychotomii rozpina obraz Wieniawy. Unika jednak wewnętrznych sprzeczności dzięki temu, że doskonale zna swojego bohatera i docenia nawet mitotwórcze opowieści jako składnik życiorysu. Wieniawa w świadomości odbiorców funkcjonuje w roli człowieka nietuzinkowego i wolnego od ograniczeń wszelkiego rodzaju. Urbanek na światło dzienne wydobywa go w najbardziej ludzkiej rozrywkowej postaci – chociaż nie odbiera Wieniawie powagi w tematach patriotycznych. Warto zwrócić uwagę na to, że Urbanek lubi i umie opowiadać zajmująco. Bezbłędnie puentuje kolejne ciekawostki, sam bawi się znalezionymi (obszerna bibliografia!) relacjami. „Wieniawę” po prostu dobrze się czyta – ale Urbanek przyzwyczaił już przecież odbiorców do takiego stanu rzeczy. Z jego biografiami – przyjemnie spędza się czas, bez względu na to, kogo akurat dotyczą. Więc kiedy bohaterem tomu staje się człowiek o nietypowym sposobie bycia, takiej profesji i charakterze, Urbanek mógłby jedynie dopełnić historię. Jednak ten autor dodaje do narracji ton, dzięki któremu całość wybrzmiewa jeszcze lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz