* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Paul Rees: Robert Plant. Życie

Bukowy Las, Wrocław 2014.

Muzyka

Paul Rees nie szuka oryginalnych rozwiązań i nie zajmuje się kreowaniem legendy. Za zadanie obiera sobie jak najbardziej rzetelne zaprezentowanie egzystencji Roberta Planta – w miarę możliwości bez emocji oraz bez prywatnych komentarzy, nawet jeśli ceni sobie muzykę Led Zeppelin. „Robert Plant. Życie” to zatem stonowana biografia artysty niepokornego, obrazek dla fanów i sposób na uwiecznienie gwiazdy rocka także w świecie publikacji książkowych. Rees zachowuje się tu jak dziennikarz skupiony na celu – książce – nie przyjmuje ani postawy fana, ani literata. Interesują go suche fakty i komentarze wygłaszane po latach. Do tego musi jeszcze zestawiać ze swoimi odkryciami wiadomości z innych książek czy wywiadów: wykonuje więc również pracę archiwisty. Ale nie wydaje się, żeby go to nużyło. Paul Rees chce obserwować Planta jako gwiazdę – a poza tym nie zamierza rewolucjonizować rynku biografii. Wystarcza mu rola kronikarza.

Tom „Robert Plant. Życie” wpisuje się w serię opowieści o artystach zbuntowanych, niepokornych, a i odważnie kierujących swoimi karierami. Na planie literackim to po prostu rozbudowany reportaż. Rees doskonale zna kolejne elementy szablonu biografii – i korzysta z nich konsekwentnie. Obowiązkowo zatem przeprowadza czytelników przez dzieciństwo bohatera i pierwsze muzyczne fascynacje, by zatrzymać się na temacie tworzenia. Muzyczne inspiracje i szkolne zabawy w tworzenie zespołów dość szybko zamieniają się tutaj w zajęcie tyle poważne, co traktowane lekko. Robert Plant ukazany został jako artysta zdecydowany, świadomy scenicznego wizerunku od pierwszych występów i poszukiwań po solową karierę po Led Zeppelin.

Rees nie zamierza przyglądać się recenzenckim ocenom i warsztatowi twórczemu Planta. W tej książce brakuje miejsca na popisy krytyków czy na teoretyzowanie na temat sztuki. Plant dąży do realizowania własnych założeń, a Rees przechodzi nad tym do porządku dziennego. Nawet gdyby chciał dokonywać analiz wybranych utworów czy krążków – nie pozwoliłaby mu na to konwencja tej książki. Autor poprzestaje więc na odnotowywaniu co ważniejszych kwestii, bez wnikania w fachowe decyzje. Musi też uważać, by nie powielać znanych anegdot. Z tym radzi sobie przez odwołania do wspomnień współpracowników Planta. Czas sprawia, że pozostają z licznych historyjek te najbardziej wyraziste. Zmienia się również ich funkcja w książce: zamiast dostarczać rozrywki, składają się na portret artysty.

Niewiele tu życia prywatnego. Rees przedstawia, oczywiście, ciemną stronę tras koncertowych, temat narkotyków i imprez nie będzie tu tabuizowany. Daje się zauważyć dysproporcja między sceną i tematem rodziny – ten drugi powraca przeważnie jako tło rozmaitych dramatów i przykrych wydarzeń. Rees nie walczy z etykietką Planta jako kobieciarza – swobodnie za swoimi rozmówcami rzuca liczbą kobiet, z którymi bohater tomu miał się przespać. Rees zyskuje w tej książce dystans do Planta, do czego przyczyniają się również rozmowy po latach. Im dalej od anegdotycznego wydarzenia, tym ostrzej i wyraźniej można je przedstawić – to zasada, która rządzi tomem.

„Robert Plant. Życie” jest lekturą o charakterze informacyjno-rozrywkowym. Próba uwiecznienia idola, ale też chęć przedstawienia świata dalekiego od wyobrażeń o życiu gwiazd to dwa motywy, które wyznaczają kierunek badań autora. Biografia jest rzetelnie przygotowana, a w narracji tylko czasami przypomina poetykę popowych publikacji. Ale nie da się pozbyć wrażenia, że schematyczność gatunku nieco psuje czytelnikom odbiór tej opowieści, bez względu na barwną egzystencję Planta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz