* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 21 grudnia 2014

Grzegorz Kasdepke: Sama. Listy z piwnicy

Muza SA, Warszawa 2014.

Bez zabawek

Przerażająco brzmi tytuł (w połączeniu z podtytułem) tej publikacji. „Sama. Losty z piwnicy” ukazuje się jednak w serii Poczytajki pomagajki, wiadomo zatem, że będzie przydatna w procesie oswajania lęków najmłodszych – a do tego uświadomi rodzicom, na czym polegają zmartwienia ich pociech. Sama to Karina – dziewczynka, której rodzice się rozstają. Karina czuje się tym bardziej osamotniona, że mama co pewien czas zabiera jej ukochane zabawki i wynosi do piwnicy, nie zwracając uwagi na protesty i błagania. Karina tęskni za swoimi maskotkami. Pewną pociechę przynoszą jej jednak listy od przyjaciół. Mimo zamknięcia w piwnicy lalki, klocki czy pluszowy renifer ślą do Kariny krótkie wiadomości na kartkach papieru. Dziewczynka podejmuje korespondencję, a do tego może w listach dopytywać się o tatę, za którym tęskni równie mocno. Karina wie, że kiedy mama zamienia się w potwora (całkiem trafne to określenie na wszelkiego rodzaju zabiegi upiększające), nie ma z nią dyskusji. Nic dziwnego, że czuje się opuszczona przez najbliższych.

Grzegorz Kasdepke postawił na grę formą. Z korespondencji między wierszami wyczytać można uczucia dziewczynki. Zabawki nie skarżą się na swój los, prawdopodobnie żeby nie dokładać smutków małym odbiorcom. Karina też stara się trzymać fason – nie chce okazywać słabości, a może wie, że rozpaczanie niewiele tu pomoże. I bohaterka, i jej zabawki, udają więc, że wszystko jest w porządku – i tylko pełne oczekiwania pytania o tatę sugerują, czego Karinie potrzeba. Kasdepke przytacza listy, w nich zamieszcza cały wachlarz emocji. Nie musi już niczego więcej tłumaczyć – dla czytelników jasne staną się postawy bohaterki. Mama zamieniająca się w potwora też zyska szansę na zrehabilitowanie się. „Sama” nie jest więc opowieścią o wyolbrzymianych lękach w zamkniętych ciemnych pomieszczeniach – to samotność innego rodzaju, przyczyna głębszego smutku.

„Sama” jest jednak książką dość pogodną. Autor nie zajmuje się tu szczegółowym omawianiem problemu Kariny – jej rodzice rozstają się w tle opowieści, a ten fakt nie podlega żadnym dalszym analizom. Dziewczynka nie żąda rzeczy nierealnych, nie chce wymuszać na rodzicach zejścia się – za to czeka na odrobinę uwagi. Potrzebuje też wsparcia w trudnych chwilach, a przecież mama zabiera jej nawet ukochane zabawki. Pluszowy renifer czy Lalala rozumieją znacznie więcej niż mogłoby się wydawać. „Sama” to z jednej strony wsparcie dla maluchów – nawet w najtrudniejszej sytuacji można znaleźć twórcze rozwiązanie problemu, ale i podpowiedź dla dorosłych. Grzegorz Kasdepke nie tylko namawia rodziców do kontaktów z pociechą – uczy, jak w prosty sposób naprawić błędy i odbudować zaufanie.

Kasia Kołodziej, autorka ilustracji, tym razem daje się poznać z innej strony. Jej bohaterka nie jest rozbrykanym urwisem: to dziewczynka mocno nieszczęśliwa, wciąż bliska płaczu i zagubiona. W jej wyobraźni rozgrywają się smutne sceny – i nawet postacie – wytarte pluszowe maskotki – nie budzą uśmiechu. Kasia Kołodziej zwykle rozbawia maluchy rysunkami, tu nie ma takiej możliwości. Stara się jednak zachęcać do przyglądania się obrazkom – w końcu przecież pojawi się nadzieja na powrót „dobrej” mamy. I „Sama” dzięki happy endowi pocieszy kilkulatki. Nie jest to historyjka długa, więc nie wprawi maluchów w przygnębienie – ale porusza w niekonwencjonalny sposób temat coraz bardziej ważny dla dzieci. „Sama” uczy pogodzenia się z losem i spokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz