* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 28 grudnia 2014

Patience Bloom: Romans to moja praca

W. A. B., Warszawa 2014.

Poszukiwania

Patience jest zagorzałą czytelniczką romansów (a dokładniej – szablonowych harlequinów), nie gardzi też komediami romantycznymi. To idealistka, która właściwie nie potrafi się odnaleźć w zwyczajnym świecie. Może dlatego, że głęboko wierzy w fabuły z ulubionych książek oraz w filmowe scenariusze i liczy na to, że w jej własnym życiu pojawi się wkrótce mężczyzna idealny. Każdą relację z płcią przeciwną błyskawicznie wpasowuje w romansowy konwenans i sama dla siebie staje się jak bohaterka ulubionych powieści. To nie może się udać: faceci z życia wzięci nie chcą przyjmować przypisanych sobie ról, a mimo kolejnych miłosnych porażek nie słabnie zamiłowanie Patience do konfabulacji. Jednak to, o czym skrycie (skrycie!) zawsze marzą nastolatki, niezbyt pasuje do kobiety w średnim wieku. Czytelniczki tomu „Romans to moja praca” Patience Bloom będą się często zastanawiać, jak można było stworzyć tak nierealistyczną postać, która w dodatku z własnych niepowodzeń nie wyciąga żadnych wniosków.

Patience chciałaby być bohaterką romansu. W kolejnych znajomych tropi ślady zachowań znanych z książek i ekranu, a nawet nagina fakty, chcąc znaleźć ideał. Udana randka wystarcza jej do snucia fantazji o pięknym ślubie, a porażki pogrążają w rozpaczy. I tak bez przerwy – zmieniają się tylko lata i okoliczności poznawania mężczyzn, oraz utwory, do których autorka się odnosi. Bloom przywołuje całe streszczenia ulubionych komedii romantycznych swojej bohaterki, wzdycha w jej imieniu do niedostępnych aktorów i zdaje się nie dostrzegać różnic między scenariuszami i rzeczywistością. Wydaje jej się, że fikcja wkroczy i w życie jej postaci – z którą autorka nieco za silnie się utożsamia. Kilka błędów w wykonaniu Patience brzmiałoby zabawnie i świeżo – ale sytuacja stale się powtarza, a, co gorsza, Patience z ochotą pakuje się w związki bez przyszłości i relacje o bardzo przewidywalnym rychłym zakończeniu. Ta postać nie potrafi żyć samotnie, ale do ciągłego szukania drugiej połówki pcha ją tylko i wyłącznie pragnienie odczuwania wzniosłych emocji, romansów, które stawały się w literaturze udziałem heroin. To za mało, żeby wystarczyło na całą książkę, nawet jeśli potraktuje się „Romans” jako lekturę w założeniu prześmiewczą. Patience Bloom doskonale orientuje się w temacie romansowych scenariuszy, widać też, że lubi oglądać komedie romantyczne – ale w jej pierwszej powieści wyraźnie brakuje iskry. Patience miota się bezradnie w swoim życiu i zachowuje jak egzaltowana nastolatka – można by ewentualnie potraktować ją jako wzór do niszczenia związków, ale… nikt w prawdziwym życiu nie zachowuje się tak, jak ta bohaterka, co będzie tu przeszkadzać w lekturze. Problem Patience Bloom polega na nieumiejętności przekonania do postaci.

Dla czytelniczek ceniących komedie romantyczne tom „Romans to moja praca” może natomiast być miniprzewodnikiem po lekturach i filmach z wątkiem sercowym. Bohaterka nie skupia się na harlequinach, wybiera proste odnośniki do powieści romansowych i filmów – wyciskaczy łez.

Patience Bloom dobrze czuje się w samym pisaniu, w prowadzeniu narracji na wzór tych z romansowych czytadeł. Brakuje jej jednak odwagi i pomysłów w konstruowaniu własnej fabuły – oraz w tworzeniu charakteru postaci. „Romans to moja praca” miał być mrugnięciem okiem do odbiorczyń – ale coś w konstrukcji tej książki szwankuje, więc części czytelniczek będzie się trudno do tej historii przekonać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz