* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 26 grudnia 2014

Christian Tielmann: Maks jedzie do babci i dziadka

Media Rodzina, Poznań 2014.

Remonty

Kilkuletni Maks bez przerwy przeżywa coś nowego. Tym razem przygodę zapowiada wyjazd do dziadków. Po Maksa i jego starszego brata Feliksa dziadek przyjeżdża pociągiem. Na peronie przejmuje chłopców, razem z ich bagażami. Bracia mają już plany co do weekendu. Zabierają ze sobą młotki – mają nadzieję, że dziadek pozwoli je wykorzystać. Ale nie przypuszczają, co może się stać w warsztacie.

Christian Tielmann proponuje małym odbiorcom bardzo „męską” przygodę. Maks i Feliks nie chcą bawić się w dawnym domku mamy (bo ten domek jest różowy) i nie kusi ich odświeżanie kuchni. Woleliby pobawić się we… wbijanie gwoździ w stodole. Na rozebranie czeka też rozpadający się kurnik, ale jego mieszkankom trzeba zapewnić nowe schronienie. Nic dziwnego, że Maks i Feliks lubią spędzać czas z dziadkiem: tu nie ma dla nich dziecinnych rozrywek, a same odpowiedzialne zadania. I nawet kiedy przypadkiem coś się zbroi, dziadkowie wiedzą, jak temu zaradzić. Trzeba też pamiętać, że dziadkowie są bardziej wyrozumiali niż rodzice, pozwalają na więcej, a nawet więcej ciekawych zadań wymyślą. Tielmann w tytule tomiku nie ujawnia naprawdę ciekawie spędzonego czasu.

Małych chłopców rozsadza energia – i to jeden z motywów kierujących minifabułą tomiku. Drugim jest upodobanie do „dorosłych” narzędzi i takich prac. Banalne wbijanie gwoździ w drewniane belki, zaproponowane przez bohaterów, uruchamiałoby tylko pierwszy motyw – aspekt zabawy bez oglądania się na jej realne korzyści (lub straty dla dziadków). Przypadek sprawia, że chłopcy pod kierownictwem dziadka muszą zająć się ważniejszymi rzeczami powiązanymi z motywem wbijania gwoździ. Dzieci mogą uwierzyć we własne siły i mieć poczucie przydatności, a nawet czerpać dumę ze swoich osiągnięć. Tomik „Maks jedzie do babci i dziadka” zachęca zresztą do rozmowy o emocjach – warto po lekturze podpytać dziecko, jak w konkretnych okolicznościach czuł się mały bohater i dlaczego.

Tielmann nawiązuje do częstego w literaturze czwartej zagadnienia – nieobecności rodziców. Spakowani chłopcy bez zbędnych pożegnań wsiadają z dziadkiem do pociągu, a potem świetnie się bawią i pracują aż do końca weekendu. Nie ma tu mowy o tęsknocie za rodzicami, o trudach rozstania czy o chęci szybszego powrotu. Dla chłopców krótki wyjazd do babci i dziadka to wyłącznie powód do radości i podekscytowania. Autor pomaga w ten sposób rodzicom, których pociechy nawet na krok nie chcą opuścić – wystarczy podsunąć takim maluchom wzór Maksa i jego atrakcyjnych przygód.

W tym tomiku nikt się nie złości. Nawet kiedy młotek Maksa nie trafia w cel, nawet kiedy po obiedzie brudna kuchnia wymagałaby odmalowania. Tu wszyscy są dla siebie serdeczni i zawsze szeroko uśmiechnięci, co widać na rysunkach. Bohaterowie słuchają się wzajemnie i szanują się – nie ma scenek, które komukolwiek sprawiałyby przykrość. Lektura ma być przyjemna także dla odbiorców – tu aspekty pedagogiczne zostały starannie zamaskowane niecodziennymi zabawami. Tielmann do silnych przeżyć chłopców dodaje jeszcze komizm sytuacyjny – a jest nim choćby zamiana dawnego domku mamy na kurnik.

Sabine Kraushaar zachęca dzieci do oglądania książeczki przede wszystkim dzięki pozatekstowym niespodziankom – zachowaniom maskotek Maksa czy zwierząt (kota i kur) u babci i dziadka. Za każdym razem poza opisywaną sytuacją rysunek skrywa jeszcze dodatkowe treści – mniej ważne dla lektury, za to przyciągające uwagę kilkulatków. Czytanie tej książeczki można też rozbudować o rozmowy na temat tego, co widać na rysunkach, żeby przedłużyć moment pozostawania w historyjce. Zwłaszcza że Maks to bohater bardzo dobrze znany odbiorcom, jedna z postaci, dla których codzienność z kolejnymi przygodami staje się bardzo ważna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz