* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 1 października 2020

Anna Starobiniec: Wilcza nora

Dwie Siostry, Warszawa 2020.

Poszukiwania

Straszna rzecz: ginie zając. Wiadomo, na kogo padnie podejrzenie, nikt zresztą nie ma wątpliwości. Wdowa po zającu na razie jest zbyt zapłakana i roztrzęsiona, żeby w ogóle zajmować się śledztwem. Zresztą – angażuje od razu sprytnych prawników, najlepszych w całym lesie w swoim fachu. Wie, że ci doprowadzą do błyskawicznego aresztowania winowajcy. Kto widzi jej cierpienie, ten rozumie, że trzeba działać szybko. I chociaż jak świat światem, wilki zawsze zjadały zające, teraz w lesie nikt nie zamierza tolerować takich wybryków. To podstawa relacji Anny Starobiniec, książki kryminalnej dla dzieci – ale z przymrużeniem oka i tak, by ubawili się nią także dorośli. To dla nich jest cała sfera parodii. Chociaż na rynku literatury dla dzieci kryminały są obecne od dawna i doczekały się nawet swojej mody, Anna Starobiniec odrzuca schematy – przynajmniej te przewidywalne i wyeksploatowane do granic możliwości. Sięga po wyznaczniki gatunku po to, żeby za ich pomocą rozśmieszać. I udaje jej się to bardzo dobrze. „Wilcza nora” w sporej części jest satyrą na relacje społeczne, nie tylko na zabawy w ramach literatury.

Pani zającowa cierpi, musi zatem zostać odsunięta na daleki plan – w śledztwie się pojawi, jako postać, która najbardziej ucierpiała – trzeba poznać jej wersję wydarzeń. Jednak to pozostali bohaterowie będą rozgrywać między sobą całą sprawę: trzeba dowiedzieć się, kto zabił zająca i zostawił jego zakrwawione zwłoki na polu. Zwłok nikt nie ogląda, autorce nie zależy na epatowaniu cierpieniem – tyle tylko, że wyobraźniowym, bo dopóki nie wiadomo, co naprawdę się wydarzyło, trudno cokolwiek wyrokować. Dwóch dzielnych śledczych prowadzi sprawę: doświadczony Borsuk i jego przybrane dziecko i wychowanek – Borsukot (którego z racji dziwacznej hybrydy nikt nie bierze na poważnie). Borsukot musi się jeszcze wiele nauczyć, natomiast czasami udaje mu się pchnąć sprawę do przodu – bez niego byłoby ciężej dojść do niektórych wniosków. Borsuk służy doświadczeniem, a do tego zapewnia poczucie bezpieczeństtwa czy spokoju, co jest bardzo ważne zwłaszcza w przypadku gdy w okolicy grasuje morderca.

Anna Starobiniec popada w dwie skrajności. Potrafi budować atmosferę grozy – horror dla zajęczej rodziny udziela się części bohaterów (antropomorfizowanych, inaczej nie byłoby dowcipu), strach zaczyna przemawiać przez kolejne zwierzęta. Ale równie ważne dla autorki staje się wyszukiwanie żartów i przestrzeni do satyry – kryminał zamienia się w popis śmiechu. Co ważne, Starobiniec kieruje się do różnych grup odbiorców – zaangażuje w bajkę dzieci – co oczywiste, „Wilcza nora” jest tomem z literatury czwartej. Dorosłych uwiedzie natomiast pomysłami na dowcipy z ich kręgów – zrozumiałych w odniesieniu do prawdziwych śledztw, ale też – do gatunkowych wyznaczników. „Wilcza nora” to zatem publikacja, którą można z powodzeniem polecać czytelnikom – zwłaszcza tym, którzy lubią prześmiewczość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz